Od początku tego roku na boreliozę w województwie lubelskim zachorowało blisko 800 osób. Najwięcej przypadków tej choroby odnotowano między innymi w powiatach bialskim, tomaszowskim, parczewskim, biłgorajskim i chełmskim.
Borelioza roznoszona jest przez kleszcze, których według niektórych ekspertów jest coraz więcej.
– Jednym z pierwszych objawów boreliozy jest tzw. „wędrujący rumień” – mówi zastępca Lubelskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Lublinie Anna Strzyż. – To jest taki znany objaw. Atakuje i przemieszcza się w różnych obszarach ciała. Jest to choroba wielonarządowa, która może powodować zmiany skórne, a także objawy ze strony układu nerwowego. Pierwsze objawy mogą przypominać grypę. Wiele czynników nakłada się i choroba jest trudna do rozpoznania. Najłatwiej rozpoznać ją dzięki badaniom laboratoryjnym.
Nieleczona lub późno wykryta borelioza może doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji.
– Zaburzenia pracy nerwów obwodowych, bardzo często porażenia nerwu twarzowego lub zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, ale także dalekich problemów stawowych, które występują po wielu latach od ugryzienia. To są problemy przewlekłe, długotrwałe i stanowią dla pacjenta dość duże dolegliwości bólowe – podkreśla dr Dariusz Skal. – Nie jest to problem śmiertelny, jeżeli zostaje odpowiednio wcześnie wykryty i leczony. Może doprowadzać jednak do poważnych powikłań między innymi zapalenia mięśnia sercowego. Dlatego, w momencie, kiedy mamy informacje od pacjenta, że został ugryziony przez kleszcza, są objawy o charakterze bóli stawowych czy przewlekłego przemęczenia, warto wykonać poziom przeciwciał, żeby w ciemno nie podawać antybiotykoterapii – dodaje.
Kleszcze występują w lasach, na terenach podmokłych i wilgotnych, łąkach oraz obszarach podmiejskich. Nie oznacza to jednak, że w mieście możemy czuć się bezpiecznie. Kleszcze coraz częściej występują też w miejskich parkach lub na terenach zielonych.
– Nie można się ich panicznie bać – uważa prof. Alicja Buczek z Katedry i Zakładu Biologii i Parazytologii na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. – Trzeba mieć świadomość o zagrożeniu zdrowia. To dotyczy bezpośrednich skutków ich pasożytowania, jak również przenoszenia przez kleszcze różnego rodzaju patogenów. To są bakterie, wirusy, pierwotniaki. Zachowując zachowania profilaktyki możemy śmiało chodzić do lasu i podziwiać piękno natury.
Jak twierdzą eksperci, największy okres oblężenia jest już za nami. Co robić, gdy jednak znajdziemy kleszcza na naszym ciele? Lekarze radzą, by wyciągnąć go pęsetą lub specjalnymi cążkami.
W ubiegłym roku na terenie województwa lubelskiego zanotowano około 2 000 przypadków zachorowań na boreliozę.
MaTo
Fot. pixabay.com