O trudnej sytuacji w rolnictwie w powiecie bialskim, związanej z wystąpieniem Afrykańskiego Pomoru Świń rozmawiał dziś z rolnikami, a także przedstawicielami Lubelskiej Izby Rolniczej wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.
Postulaty rolników, jak zapowiedział wojewoda, zostaną przedstawione rządzącym. Rolnicy między innymi skarżyli się na jedną z firm, która skupiła od nich trzodę chlewną, a nie wywiązała się ze swoich zobowiązań.
– Firma nie płaci nam już cztery miesiące za sprzedane świnie – mówi hodowca z Husinki Robert Danik. – Czekamy co dalej z tym robić. Powinniśmy zostać poinformowani, że ta firma jest niewypłacalna. Takiej informacji nie było.
– 5 lipca zostało wszczęte przyspieszone postępowanie układowe tej spółki – mówi radca prawny Mariusz Chilimoniuk, związany z Lubelską Izbą Rolniczą. – To jest postępowanie, które ma na celu zawarcie układu z wierzycielami: dłużnik przedstawia wierzycielom propozycje układowe polegające albo na obniżeniu odsetek albo rozłożeniu na raty, czy umorzeniu części zaległości i zawiera z wierzycielami taki układ, który ma realizować w przyszłości. Jeżeli dojdzie do zawarcia takiego układu, to jest on realizowany i spłacane są wierzytelności.
Prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Piotr Burek mówił o działaniach jakie jego zdaniem należy wdrożyć, aby zwalczyć ASF: – Przede wszystkim odgrodzenie się płotem od Ukrainy i Białorusi. Oczywiście Litwa niech się grodzi od Rosji, razem z Estonią. Druga rzecz to zdecydowane wybicie dzika, ponieważ to on przenosi te choroby.
– W małych gospodarstwach, gdzie stwierdzono ASF nie były przestrzegane zasady bioasekuracji – mówi Monika Michałowska-Pająk z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. – Dlaczego ta choroba przytrafia się w małych gospodarstwach, a w chlewniach są to bardzo rzadkie przypadki? Bo tam jest przestrzegana bioasekuracja i nie ma znaczenia, że pod tą chlewnią stoi stado dzików. Jeżeli ktoś ma sygnały o tym, że sąsiad trzyma jedną lub dwie świnie i nie spełnia żadnych zasad, to można anonimowo taką informację zgłosić i ona na pewno zostanie sprawdzona.
– Nie będę zadzierała z sąsiadem o jakąś świnię – mówi prowadząca gospodarstwo w Husince Krystyna Danik. – Po to jest weterynaria, żeby przyjechać, sprawdzić i upomnieć go.
– Odbiór świń przez firmy skupiające trzodę nie odbywał się w sposób należyty – mówi Stanisław Jasieńczuk z Woskrzenic. – Kiedy chciałem zważyć, kierowca powiedział, że odjeżdża z rampy i nie ma czasu na ważenie. Czuję, że zostałem oszukany.
– Uwagi rolników będą jeszcze w tym tygodniu przedstawione ministrowi rolnictwa i ochrony środowiska – mówi wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. – Słyszymy o tym, że zakłady, które skupowały te świnie w styczniu, lutym, czy marcu, nie płacą za nie. Problem polega na tym, że nie skupowało państwo, tylko zakłady. Istotnym problemem jest fakt, że zakłady te zostały wymienione na stronie weterynarii jako te, które chcą kupować, niemniej jednak pewne mechanizmy, które byłyby ochronne dla rolnika, muszą być wprowadzone. To, co jest istotnie ważne i wydaje się możliwe do zweryfikowania i ewentualnego poprawienia to przepisy dotyczące dopłat do kilograma żywca. Słyszeliśmy coś, co rzeczywiście wynika z przepisów prawa, że te dopłaty są uzależnione od ilości sprzedaży dokonanej w 2016 roku, ale jeżeli rolnicy w powiecie bialskim nie mogli sprzedawać, bo od połowy roku ta sprzedaż została zablokowana, to teraz muszą ponosić konsekwencje tego, że zablokowano im sprzedaż. W tym sensie zablokowano, że nie było zakładu, który by kupował. To jest kwestia, która zostanie przedstawiona. Mam nadzieję, że w tym zakresie uda się zmienić przepisy.
Wojewoda odniósł się też do planów rządu, związanych z wybudowaniem wzdłuż granicy z Ukrainą i Białorusią ogrodzenia, które uniemożliwiałoby migrację dzików: – To jest kwestia, która została wyjaśniona. Rząd w zeszłym tygodniu zdecydował się na ten krok, bo wybicie dzików do zera na tym terenie nie zabezpieczy nas przed przyjściem tych dzików zza wschodniej granicy. Płot musi powstać. Szykuje się akcja przeczesywania lasów bialskich, żeby znaleźć te dziki, które padły z powodu ASF.
Na terenie powiatu bialskiego od początku czerwca stwierdzono 17 ognisk ASF.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. archiwum