Bywalcy sanatoriów doskonale wiedzą, że flirty i romanse to nieodłączny element kuracji – nawet, gdy choruje się poważnie. Przekonać się o tym można spacerując wieczorem po Nałęczowie – znanym uzdrowisku. O tym, co dzieje się za murami sanatoriów i kawiarni opowiadają goście uzdrowiska, może w sposób bardziej dosłowny niż czynił to przed 100 laty najsłynniejszy nałęczowski kuracjusz Bolesław Prus. Pisał, że „ tutejsza kuracja (…) to ma do siebie, że usuwa oschłość serca i bardzo życzliwie usposabia dla płci pięknej nawet starych kawalerów…”.
W czwartek po 20.00 zapraszam do rozmów o sposobach radzenia sobie z upływem czasu – Katarzyna Michalak.
Fot. archiwum