Choć żniwa jeszcze trwają, rolnicy ze stref objętych ASF-em już mają obawy o sprzedaż plonów rolnych. W niektórych skupach żąda się od nich podpisania oświadczeń o tym, że zboże nie miało styczności z zarażonymi dzikami.
Rolnicy są podenerwowani, bo mimo urodzajnych plonów w tym roku, nie wiadomo czy ich praca nie pójdzie na marne. Takie nastroje panują w gminie Jabłoń w powiecie parczewskim. Gmina ta znajduje się w strefie zagrożenia chorobą afrykańskiego pomoru świń.
– Choć żniwa przebiegały bardzo sprawnie – mamy duży problem – mówi pan Kazimierz, mieszkaniec gminy Jabłoń.- Firmy, które skupują zboże, żądają od nas specjalnych oświadczeń, poświadczających brak styczności z ogniskiem choroby. Sprzedający podpisuje jednak trudno tu mówić o gwarancji. Dzik dzikiem – to on roznosi chorobę, ale wirus do gospodarstwa musi przynieść człowiek – twierdzą.
– Produkujemy surowce, z których żyjemy. Aktualnie zagrożenie wystąpienia choroby jest wysokie. Czekamy na informacje. Jeżeli chcemy sprzedać zboże, trzeba odczekać pewien czas. Mówi się o 30 dniach. Jak wpłynie to na ceny? – pyta inny rolnik. – Teraz mamy najwięcej pracy, dodatkowo męczy nas pogoda.
Rolnicy domagają się wzmożonego odstrzału dzików. Krytykują też kwestię wypłaty pieniędzy za znalezienie martwego dzika. Jak twierdzą – niektórzy tego nadużywają, a pieniądze można byłoby spożytkować inaczej…
ŁoM
Fot. Małgorzata Łobejko