Józef Śmiech, pseudonim „Ciąg”, jest uznawany za jednego z najbardziej cenionych dowódców Armii Krajowej na Lubelszczyźnie. Tymczasem w 2008 roku został opublikowany reportaż w którym zarzucono „Ciągowi” bycie agentem bezpieki. Teraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Zamość postanowił wyjść naprzeciw tym oskarżeniom i przygotowuje film dokumentalny, który ma na celu dotarcie do prawdy o poruczniku Śmiechu.
– Najwyższy czas, by zweryfikować zarzuty stawiane Józefowi Śmiechowi – mówi prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Zamość i poseł na sejm RP Sławomir Zawiślak. – Józef Śmiech to oficer, który walczył w 1939 r. Był związany bardzo mocno z wojskowością, miał piękną wojenną kartę na naszym terenie. Pełnił funkcję dowódcy jednego z batalionów 9 Pułku Piechoty Armii Krajowej. Po wojnie został skazany przez władze komunistyczne, doświadczył wielkich tragedii w życiu rodzinnym. Ale też był człowiekiem, który, jako bohater narodowy okresu II wojny światowej, został, w ocenie środowiska Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, bardzo brutalnie zaatakowany.
– Pojawiły się w prasie artykuły zamojskiej artykuły na ten temat. Wywoływały one protesty, poruszenie, wzburzenie. Mamy zastrzeżenia do pracy i rzetelności historyków, którzy się w tej kwestii wypowiadali. Są osoby, które się czują poszkodowane. Dotyczy to kręgu współpracowników i podwładnych pana Józefa Śmiecha, a także jego rodziny – stwierdza dyrektor TVP Lublin, Ryszard Montusiewicz.
– Podjęliśmy się wielkiego wyzwania, aby mojego wujka przedstawić nie tylko jako bohatera czasu okupacji, ale również i okresu po zakończeniu wojny. Redaktor artykułu, zarzucającego mu współpracę z organami represji, bazował tylko na dokumentach Służby Bezpieczeństwa. Osobiście przeprowadziłem wywiad z byłymi żołnierzami Józefa Śmiecha i nigdy nie powiedzieli złego słowa o swoim dowódcy. Nie było mowy o tym, że był zdrajcą – mówi porucznik Andrzej Jaroszyński.
– Podejmujemy się realizacji filmu dokumentalnego, który będzie także pewnym rodzajem śledztwa historycznego. Zdajemy sobie sprawę, że temat jest kontrowersyjny. Ale taka jest nasza rola, żeby wyjaśniać historie niejednoznaczne – uważa Ryszard Montusiewicz.
– Jeżeli oskarżenia o współpracę z organami bezpieczeństwa są nieprawdziwe, to nawet po licznych procesach sądowych taka osoba nie jest już nigdy wybielona – stwierdza Rafał Kołodziejczyk, reżyser filmu. – Będziemy się starać dotrzeć do ludzi, którzy pamiętają głównego bohatera, porozmawiać z jego byłymi żołnierzami i ich rodzinami.
– Chodzi nam o tym, żeby przy pracy nad tym dokumentem zachować cały czas zasadę dążenia do obiektywizmu. Czyli nie będziemy przyjmować ani pozycji oskarżycielskiej, ani obrończej, tylko będziemy starali się naświetlać możliwie dużo faktów i wyjaśniać niejasności. A tych jest dużo – dodaje Magdalena Kołodziejczyk, reżyser filmu.
Nie wiadomo jeszcze, jaki tytuł będzie mieć produkcja. Jak mówią twórcy, okaże się to w trakcie procesu powstawania dokumentu. Premiera filmu wstępnie przewidywana jest na początek 2018 roku.
DrOl
Fot. archiwum