Lubią przeszkody, szybki nurt i adrenalinę. Właśnie po to przyjechali do Lublina. Ponad 40 śmiałków bierze udział w spływie kajakowym Bystrzycą i Wieprzem.
W sumie pokonają ponad 60 kilometrów, codziennie przemierzając po kilkanaście.
– Trasa nie jest ciężka, ale przez burze może być uciążliwa – mówi komandor Czesław Cheliński. – Trudno jest tam, gdzie rosną duże i stare wierzby, które wiatr łamie, przez co wpadają do wody. Niektórzy kajakarze mówią, żeby ich nie wycinać, bo to atrakcja, żeby przepłynąć taką rzekę. My to lubimy. To taki survival.
Wśród uczestników jest czteroosobowa ekipa ze Szczecina. Mirosława Muntowska z klubu kajakowego Płonia uważa, że zwalone drzewa to atrakcja: – Fajnie, że są, bo taka prosta autostrada, gdzie się tylko macha wiosłami, jest monotonna. Lubimy takie wyzwania.
Uczestnicy z Osmolic popłyną przez Dąb aż do Mariny nad Zalewem Zemobrzyckim. Spływ w kolejnych dniach poprowadzi przez Sobianowice do Zawieprzyc, gdzie zaplanowano zakończenie imprezy.
Poza spływami uczestnicy wezmą udział w spacerach z przewodnikiem po Lublinie. Odwiedzą między innymi Jarmark Jagielloński.
ZAlew
Fot. archiwum