Magia castingów. Tłumy lublinian chcą zagrać w serialu

casting

W jednym z lubelskich hoteli od rana ustawiała się kolejka osób marzących o zagraniu chociażby epizodu. Wszystko za sprawą castingu do znanych seriali paradokumentalnych.

Powody, dla których potencjalni aktorzy przybyli na casting są różne. – Chęć spróbowanie swoich sił i przeżycie przygody – mówi jedna z jego uczestniczek. – Przyszedłem z ciekawości. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Może kiedyś się przyda – stwierdza inny. – Dla mnie jest to dobra zabawa, odskocznia od pracy i stresu. Fantastyczna sprawa, zwłaszcza że zabawnie jest obejrzeć siebie wraz ze znajomymi z rodziną – wyznaje kolejny. – Nie robi się tego dla pieniędzy, chyba że są to kontraktowi aktorzy, którzy grają już regularnie. Fajnie, że są opłacane przejazdy i noclegi.

Nie każdy z przyszłych aktorów godzi się na każdą z możliwych ról. Inni chcą tylko zagrać w serialu. – Mogłabym przyjąć wszystkie role nawet sprzątaczki, tylko żeby jakaś fajna była. Mam nadzieję, że dostanę chociaż taką małą, taką, że tylko gdzieś szła – zwierza się jedna z młodych uczestniczek castingu.

– Wszyscy jesteśmy strasznie łasi, żeby pokazywać się w mediach. Każdy z nas chyba ma w sobie kawałek marzenia, żeby zaistnieć na ekranie. Poza tym jest to świetny biznes, który przekłada się na bardzo konkretne pieniądze. A jeśli nie zarobimy ich wprost, można później odcinać kupony w innych miejscach – uważa dr hab. Piotr Celiński, medioznawca z Wydziału Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – Jest oczywiście druga strona medalu, która wygląda nieco bardziej szaro. Sprzedawanie po kawałku swego życia ma ekranie może skończyć się w ten sposób, że nie mamy już co sprzedawać.

LiLka

Fot. archiwum

Exit mobile version