Trwa ustalanie przyczyny śmierci 81-letniej kobiety i jej 47-letniego syna w miejscowości Kożuszki w powiecie bialskim. Ich ciała znaleziono w budynku mieszkalnym.
– Otrzymaliśmy informację o ujawnieniu dwóch osób, które prawdopodobnie nie żyją – mówi rzecznik bialskiej policji Barbara Salczyńska-Pyrchla. – Policjanci natychmiast pojechali na miejsce i potwierdzili to zgłoszenie. W pomieszczeniach domu znajdowały się dwie osoby. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zgon. Podczas wykonanych na miejscu czynności wstępnie wykluczony został udział osób trzecich. Na miejscu zdarzenia policjanci ujawnili odkręcone kurki kuchenki gazowej oraz gaz. Natomiast co do okoliczności i przyczyn tego zdarzenia więcej będziemy mogli powiedzieć po przeprowadzonej sekcji zwłok.
Na miejscu zdarzenia obecny był między innymi starszy kapitan Paweł Jakubowicz z Państwowej Straży Pożarnej w Międzyrzecu Podlaskim: – Nasz detektor nie wykazał obecności gazów palnych. Po kilkunastu minutach wietrzenia pomieszczeń wskazał natomiast w dalszym ciągu znaczne stężenie tlenku węgla – czadu. Uważam, że to była przyczyna zgonu tych osób.
Na miejscu tragedii byli również bliscy ofiar. – Wydarzyła się tragedia. Opiekowaliśmy się babcią. Jeszcze w poniedziałek wszystko było w porządku. Rano tata zajechał i zastał ich martwych.
– W momencie wejścia był zapalony palnik – mówi Paweł Jakubowicz. – Palił się wątłym płomieniem. Butla była odkręcona, ale – zaznaczam – palnik się palił, więc gaz był wypalany. Jeżeli palił się palnik i były szczelnie pozamykane wszelkie otwory wentylacyjne, to bardzo prawdopodobne było, że powstanie czad, ponieważ tlen w powietrzu wypali się. Czad jest dla nas bardzo niebezpieczny, ponieważ 40-krotnie bardziej wiąże się z naszą hemoglobiną niż tlen.
Aby zapobiegać takim tragediom, należy wietrzyć mieszkania.
– Nawet zimą, kiedy jest trzaskający mróz, należy co jakiś czas otwierać okna, wietrzyć mieszkania oraz mieć cały czas drożne, otwarte kanały wentylacyjne – mówi Paweł Jakubowicz.
Okoliczności zdarzenia wyjaśnia też prokuratura.
MaT
Fot. KWP Lublin /archiwum/