Nie dziwny się, jeśli w sobiborskich lasach natkniemy się na żołnierzy. Nie są oni uzbrojeni i nie biorą udziału w żadnych ćwiczeniach. Szukają padłych dzików, przenoszących wirusa afrykańskiego pomoru świń, wspierając monitorowanie rozprzestrzeniania się choroby.
Żołnierze pomagają w walce z wirusem afrykańskiego pomoru świń od ubiegłego roku. Inicjatywa zaangażowania do tego celu wojskowych leży po stronie wojewody lubelskiego, działania koordynuje lubelski wojewódzki lekarz weterynarii, a fizycznie akcjami dowodzą leśnicy.
– Nasi pracownicy brali udział w tych poszukiwaniach padłych dzików i ich szczątków. Służyliśmy przede wszystkim doskonałą znajomością terenu – wyjaśnia Mariusz Szymański, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Sobibór. – Akcja dotyczy szczególnie terenów bagiennych oraz tych położonych w pobliżu cieków i zbiorników wodnych. Tam najczęściej przebywa szukana zwierzyna. Dzik chorując ma podwyższoną temperaturę i chce się schłodzić. Podąża w kierunku wody i tam często pada.
Poszukiwaniami w sobiborskich lasach kieruje podporucznik Waldemar Cielniak, dowódca Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Włodawa. – Pod moją komenda jest 107 żołnierzy z 3. Batalionu Zmechanizowanego w Zamościu. Codziennie sprawdzamy 5 leśnictw, to jest ok. półtora tysiąca hektara lasu. Podzieliłem oddział na 5 grup po 20 żołnierzy. Rozstawiają się oni w odległości 15 metrów od siebie. Każdy z nich jest ubrany w kamizelkę odblaskową. Kiedy idziemy w linii, tyralierą, każdy każdego widzi, pilnuje, żeby kolega nie wyprzedzał kolegi. Kierunkowymi są leśnicy i żołnierze do nich równają.
Żołnierze i leśnicy zajmują się szukaniem szczątków zwierząt zajmują się żołnierze, wspierani przez leśników. Ważną rolę odgrywają jednak też służby weterynaryjne. – Zabezpieczeniem padłych dzików, pobraniem próbek i utylizacją zajmują się pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie – informuje Mariusz Szymański.
– Na terenie Nadleśnictwa Sobibór znaleziono 8 padłych dzików. Wskazuje to, że choroba przeniosła się na południe i lekko na zachód. W drugiej połowie września zaczną się powtórne akcje w nadleśnictwach północnych i będziemy prawdopodobnie szukać padłych dzików w kierunku Parczewa i Radzynia Podlaskiego – stwierdza Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii. – ASF to stosunkowo młoda choroba i zwalczanie jej jest dość trudne, dlatego będzie można mówić o jakimkolwiek sukcesie za jakiś rok albo półtrora. W tej chwili mamy już dosyć dobre rozeznanie. Możemy powiedzieć, jak wirus się rozprzestrzenia, jakie bariery możemy stawiać. Trudno ten problem rozwiązać w kilka miesięcy. Holandia czy Hiszpania borykały się po 30 lat z tą jednostką chorobową.
25 sierpnia wojskowi zakończyli działania w nadleśnictwie Sobibór, ale nie składają broni. W sobotę około 200-osobową grupą pojawią się w nadleśnictwach powiatu chełmskiego.
Szukanie padłych dzików to jedna z kilku metod walki z ASF. Ponadto cały czas obowiązują: zaostrzone zasady bioasekuracji, odstrzał dzików i utylizacja zainfekowanej padłej zwierzyny, kontrole wyrobów mięsnych niewiadomego pochodzenia na targowiskach oraz przewoźników.
My też możemy przyczynić się do ograniczania rozprzestrzeniania się wirusa ASF, na przykład rezygnując z wycieczek w tzw. strefy zapowietrzone i zagrożone, wyznaczone wokół ognisk wirusa.
Szczegóły można znaleźć na stronie wojewódzkiego inspektoratu weterynaryjnego.
DoG
Fot. Dominik Gil