Adwokat o rozszerzaniu granic obrony koniecznej

sendecki

We wtorek rząd przyjął projekt rozszerzenia rozszerzający granice obrony koniecznej przy odpieraniu napaści na mieszkanie, dom, lokal czy ogrodzony teren.

– Myślę, że wychodzi on naprzeciw pewnym oczekiwaniom społecznym. Nie można mówić, iż wprowadza się „wolnoamerykankę”. Projekt ogranicza karalność do przypadków, kiedy to przekroczenie jest rażące – stwierdził na antenie Radia Lublin, mecenas Piotr Sendecki (na zdj.).

– Prawo daje każdej osobie możliwość bronienia się przed bezprawnym atakiem. Problem zaczyna się, jeżeli przekraczamy granice obrony i stosujemy środki niewspółmierne do napaści. Dotychczasowa regulacja bardzo ogranicza możliwość niekaralności w takich przypadkach – mówił mecenas Sendecki. – Jednak mamy tutaj problem kolizji dóbr. Bo z jednej strony mamy prawo osoby napadniętej, a z drugiej strony wartość życia napastnika. Nie wiemy z góry, czy chce on nas zamordować albo okaleczyć – dodaje nasz gość.

– Zachodzi tu zatem problem wyważenia prawa do obrony. Tym bardziej, że jeżeli się go pozbawia czy bardzo je ogranicza, to z punktu widzenia pedagogiki społecznej działa to bardzo negatywnie. Skłania bowiem ludzi do tego, żeby nie reagowali. A każdy ma prawo zareagować na bezprawne działanie innej osoby. Taka jest pożądana społecznie postawa. Ale z drugiej strony możemy spotykać się z sytuacją, w której osoba nadwrażliwa wyciąga pistolet i kogoś na miejscu uśmierca – powiedział Piotr Sendecki. – Obawiam się, że ten projekt, wychodząc ze słusznych intencji, może spowodować wzrost agresji.

WB / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version