– No, to jestem – mężczyzna usiadł przy kawiarnianym stoliku.
– Myślałam, że już pan nie przyjdzie – kobieta sięgnęła po rachunek.
– Przecież się umówiliśmy – zdziwił się on.
– Czterdzieści minut temu – kobieta położyła na stoliku pieniądze i wstała.
– Zajęty byłem – poinformował ją mężczyzna. – Dobry fachowiec ma pełne ręce roboty. Dokąd pani idzie?
– Do domu – odpowiedziała ona.
– A nasza umowa? – przypomniał jej on.
Ale kobieta nie usłyszała, bo była już na ulicy.
– Nie, to nie – mężczyzna zamówił kawę i wyjął telefon. – Halo? No, to jestem. Ale że co. Że za późno? Zajęty byłem. Nie to nie. – Wyłączył telefon i zdenerwował się: – Gdzie ta kawa?
– Nie widzi pan, że jestem zajęta? – burknęła kelnerka, bo też była dobra w swoim fachu.
Grażyna Lutosławska
Fot. Bolesław Lutosławski