Uroczyste rozpoczęcie szóstego roku działania Siatkarskich Ośrodków Szkolnych odbyło się dziś (04.09) w Publicznym Gimnazjum nr 1 w Kraśniku. Na gali obecny był między innymi wiceminister sportu i turystyki Jarosław Stawiarski, który przekonywał, że tak zwane SOS-y, to tylko jedna z form aktywizowania młodzieży i wyłaniania talentów:
– Mamy sześć programów. Jeśli chodzi o sport dzieci i młodzieży, to takim sztandarowym programem jest „Klub”, czyli program, który ma docierać nawet do małych klubów w dużych miastach, które otrzymują od nas 10-15 tysięcy złotych. Kolejnym programem jest SKS, czyli dodatkowe godziny wychowania fizycznego w szkołach. Program zapoczątkowaliśmy w tym roku. Te dwie dodatkowe godziny w kilkunastu tysiącach szkół w Polsce spełniają określone zadanie. To dodatkowe godziny wychowania fizycznego dla dzieci, a także możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy przez nauczycieli. Zależy nam na tym, żeby te pieniądze trafiały wszędzie – i do małych klubików na Podkarpaciu czy w Lubelskiem i do małych klubów nawet w Warszawie, czy innych dużych miastach, gdzie często te kluby są zapomniane przez władze samorządowe tych wielkich ośrodków, bo nie mają siły przebicia.
Zapytany o kampanie edukacyjne, Jarosław Stawiarski zaznaczył, że wciąż trwają:
– Nasze działania już są kampanią. Spektakularnych akcji promocyjnych nie będziemy robić, bo szkoda na to pieniędzy. Po czynach nas poznawajcie. (…) Te pieniądze dedykujemy wszystkim, którzy uprawiają jakąkolwiek aktywność fizyczną. Teoretyzuję, ale może być to nawet klub brydżowy. Na pewno są to szkółki piłkarskie, kluby zajmujące się kickboxingiem czy boksem i innymi dyscyplinami, które są w kraju, nawet egzotycznymi. Przecież mieliśmy w tym roku World Games, czyli dyscypliny olimpijskie, które często w małym zakresie są wykorzystywane przez polskie dzieci i młodzież. Ale są pasjonaci, które je implementują na rynek polski i potrzebują pieniędzy, a generalnie wiemy, że najłatwiej w pozyskiwaniu środków mają dyscypliny olimpijskie, które przynoszą medale i wiadomo, że są absolutnym priorytetem. Możemy sobie mówić o aktywności fizycznej, kochamy ją i chcemy w nią inwestować, ale jeśli chodzi o dyscypliny sportowe, to najważniejsze są dyscypliny przynoszące medale na igrzyskach olimpijskich. Z tego rozlicza nas społeczeństwo.
Ośrodka lekkoatletycznego z prawdziwego zdarzenia brakuje w Chełmie. Tamtejszy klub na zajęcia musi jeździć kilkadziesiąt kilometrów.
– Zachęcamy wszystkich samorządowców do zgłaszania się do nas – mówił Jarosław Stawiarski. – My dotujemy dobre projekty. Nie wymyślamy projektów jeśli chodzi o infrastrukturę sportową. Apelujemy do samorządów i klubów sportowych: przyjeżdżajcie, składajcie wnioski infrastrukturalne, a my będziemy dobre wnioski nagradzać w postaci dotacji, które są od 70 do 33%. Warto do nas przyjechać. Nie zamykamy przed nikim drogi. Lublin potrafi, Kraśnik potrafi, Tomaszów Lubelski potrafi. Lubelszczyzna potrafi pisać wnioski. Zachęcam do tego Chełm.
– W przyszłorocznym budżecie chcemy mniej więcej utrzymać pieniądze na tym samym poziomie – stwierdził wiceminister. – Będzie więcej pieniędzy na infrastrukturę – ok. 30-40 milionów. Na działania miękkie będzie to na tym samym poziomie. Trzymam kciuki, żeby tych pieniędzy było jak najwięcej i żebyśmy mogli w przyszłym roku pochwalić się nowymi programami, a stare żeby były na większym poziomie finansowania.
Jak dodaje wiceminister, forma Siatkarskich Ośrodków Szkolnych już sprawdza się także w innych dyscyplinach – koszykówce, piłce ręcznej, lekkoatletyce, a od tego roku z przetartego szlaku będą korzystać kolarstwo i hokej.
DoG
Fot. Piotr Michalski