Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie 1 września pracował już normalnie i przyznał pieniądze dla gmin na budowę wodociągów czy kanalizacji. Jednak na poprzednim posiedzeniu rady nadzorczej nie rozdzielono żadnych środków, co zaniepokoiło gminy. Okazało się, że członkowie rady zostali wprowadzeni w błąd przez prawników i nie wiedzieli, jak mają głosować.
Wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek, unieważnił, wprowadzony przez sejmik, przepis mówiący, że wszelkie decyzje rada nadzorcza Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie ma podejmować jednogłośnie i w obecności pełnego składu. Marszałek województwa, Sławomir Sosnowski, przekonywał, że w ten sposób wojewoda sparaliżował pracę Funduszu. Przemysław Czarnek odpowiada, iż instytucja może normalnie funkcjonować. Cały statut obowiązuje, a rada nadzorcza może teraz podejmować decyzję zwykłą większością głosów, bez konieczności obecności wszystkich jej członków. Zaś o możliwość sparaliżowania pracy tej instytucji oskarżał marszałka i sejmikową koalicję Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy Obywatelskiej, która przegłosowała konieczność obecności wszystkich członków rady na posiedzeniu. – Tu nawet nie chodzi to, że Polskie Stronnictwo Ludowe chce mieć kontrolę nad wszystkimi pieniędzmi, które są w Funduszu, ale o to, że pomysłodawcy takiego zapisu nie przewidzieli, iż ktoś mógłby zachorować i nie przyjechać na posiedzenie rady nadzorczej. Kto wtedy blokuje pieniądze z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej? Czarnek czy Sosnowski? Moim zdaniem ten drugi.
Choć według wojewody rada nadzorcza nie musi już głosować jednomyślnie, to i tak to robi. Tak na szelki wypadek.
– Myślę, że w tej sytuacji ten zapis jest nieobowiązujący. W związku z tym sama rada nadzorcza decyduje, jak proceduje – uważa wicemarszałek województwa Grzegorz Kapusta.
28 sierpnia sejmik województwa – głosami PO-PSL – skierował skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie na rozstrzygnięcie wojewody. – Chodzi o jasność w przepisach – mówi wicemarszałek województwa Grzegorz Kapusta. – Nie chciałbym, żebyśmy mieli dwa statuty czy nawet dwa zarządy.
Cała sprawa ma związek ze zmianami organizacyjnymi Funduszu, które wprowadziła majowa ustawa. Wcześniej władze Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie wybierały samorządy. Teraz czterech z pięciu członków rady nadzorczej wskazuje minister środowiska, a sejmik tylko jednego. Radni sejmiku koalicji PO-PSL twierdzili, że taka zmiana oznacza odebranie tej instytucji samorządowi. Dlatego w czerwcu zmienili statut Funduszu. Zmiana polegała na tym, że rada nadzorcza funduszu ma głosować jednomyślnie w głosowaniu tajnym.
Jak uważa przewodniczący rady nadzorczej Funduszu, Stanisław Majdański, chodzi tu głównie o obawę koalicji PO-PSL, iż mianowana głównie przez ministra rada odwoła dotychczasowy zarząd, wybrany przez samorząd. – Chodzi wyłącznie o sprawy personalne, pozostawienia zarządu w taki składzie, jaki on jest – stwierdza Stanisław Majdański. I jednocześnie uspokaja, że wymiany zarządu Funduszu na razie nie będzie.
TSpi / opr. ToMa
Fot. archiwum