Radio Lublin obchodzi dziś 65. rocznice nadania pierwszej audycji. 20 września 1952 roku zabrzmiał po raz pierwszy sygnał lubelskiej rozgłośni. Zanim jednak udało się uruchomić radio, trzeba było przerobić na rozgłośnię budynek przy ówczesnej ul. 22 lipca, a dziś ul. Spokojnej, a także zainstalować tam sprzęt.
– Rozgłośnia musiała ruszyć na wybory – wspominał, nieżyjący już, Wiesław Rogowski. – Pozostało do tego czasu 6 tygodni. Sprzęt był w tym czasie jeszcze w Warszawie. Obejrzeliśmy willę i zobaczyliśmy, że się nadaje, ponieważ jest spokój, traktory nie jeżdżą.
– Pamiętam doskonale 20 września 1952 rok. Pierwszy raz hasło „Tu Polskie Radio Lublin” wygłosił redaktor Adam Tomanek – podkreśla redaktor Kazimiera Błażewicz-Izdebska. – Technika się zmieniła całkowicie. Jak ja rozpoczynałam pracę, magnetofon ważył 25 kilogramów, a teraz sprzęt jest bardzo lekki. Różnica jest duża. Przenośne magnetofony ważyły po 40 kilogramów – dodaje.
– Radio się zmieniało wraz ze Słuchaczami, ich trybem życia, ale podążało też za technologiami – opowiada prof. Grażyna Stachyra z Zakładu Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Od lat 60. mamy radio tranzystorowe, które wyszło z budynku. Zaczęło się pojawiać na plaży, w ruchu drogowym. Zatem ramówki radia nadążały za tymi zmianami technologicznymi i przyzwyczajały Słuchacza do tego, że radio mu towarzyszy. Słuchacz z kolei zaczął więcej wymagać, na przykład informacji odnośnie pogody, sytuacji na drogach. Myślę, że radio głównie gra tą kartą, że jest blisko słuchacza.
– Wszystko się relacjonowało – mówi redaktor Błażewicz-Izdebska. – Nie było możliwości, żeby było jakieś wydarzenie, które dziennikarze pominęliby. (…) Najszybsza ze wszystkich jest informacja radiowa, bo fale radiowe docierają tam, gdzie nie dotrze ani żadna gazeta, ani żaden posłaniec z wiadomością. W najbardziej newralgicznych punktach, które mogą być, w czasie powodzi czy pożaru, radio z meldunkami zawsze dotrze – dodaje.
JZon
Fot. Weronika Pawlak