Dni są coraz chłodniejsze, z związku z tym na Lubelszczyźnie rozpoczął się sezon grzewczy. Jak informuje Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, w Lublinie ciepło popłynęło już do największych odbiorców energii. Dotyczy to między innymi spółdzielni mieszkaniowych: „Czechów”, „Czuby”, LSM oraz „Motor”. Ciepłe kaloryfery powinny być również w mieszkaniach komunalnych, w dzielnicy Rudnik oraz osiedlu Nałkowskich.
Podobnie sytuacja wygląda w: Puławach, Zamościu, Chełmie, Świdniku.
Niedawno sezon grzewczy rozpoczęła Pracownicza Spółdzielnia Mieszkaniowej „Kolejarz”. – Nie mieliśmy innego wyjścia, bo dni są coraz chłodniejsze – stwierdza zastępca ds. technicznych jej prezesa, Witold Pawłowski. – Wszystkie nasze budynki ruszyły z ogrzewaniem.
Jak dodaje, jeśli kaloryfery jeszcze nie grzeją, mogło dość do ich zapowietrzenia. Należy się wtedy zgłosić do administracji osiedla.
Choć większość odbiorców powinna mieć już ciepłe grzejniki, może się jednak zdarzyć, że są budynki, w których kaloryfery będą jeszcze zimne. – Wszystko zależy od poszczególnych wspólnot mieszkaniowych – wyjaśnia Jarosław Boruch z Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. – Sezon grzewczy już w pełni. Czekamy tylko na mniejszych odbiorców. Mieszkańcy zgłaszają potrzebę włączenia ogrzewania do zarządców czy administratorów swoich budynków. Oni przekazują informacją nam i dopiero wówczas uruchamiamy dostawę ciepła.
Jak dodaje, zarządcy nie powinni z tym zwlekać. – Jeśli obiekt się wychłodzi, koszty ogrzewania mogą być znacznie większe, niż kiedy uruchomimy dostawy teraz. Wiąże się to z tym, że nasze przedsiębiorstwo wyposażone jest w automatykę pogodową. Gdy zrobi się ciepłej, odcina ona dostawy do budynków, a więc mieszkańcy nie ponoszą wówczas żadnych kosztów. Najczęściej automatyka ta jest ustawiona na 12 stopni Celsjusza.
Specjaliści LPEC-u radzą, aby na początku sezonu grzewczego maksymalnie odkręcić zawory grzejników. Dzięki temu uchronimy kaloryfery przed zapowietrzeniem.
MaTo / opr. ToMa
Fot. archiwum