Ograniczenie handlu w co drugą niedzielę dobrym kompromisem?

1177490

Procedowany będzie projekt, aby sklepy wielkopowierzchniowe były zamknięte w co drugą niedzielę. Jak na to zareaguje gospodarka? O tym redaktor Wojciech Brakowiecki rozmawiał z dr hab. inż. Arturem Paździorem (na zdjęciu) z Politechniki Lubelskiej.

– Ten zakaz destabilizuje system handlowo-logistyczny przedsiębiorstw z tego sektora. Poza tym są pewne wyłączenia dotyczące wielkości, rodzaju prowadzonej działalności, a także godzin pracy – zaznacza dr hab. inż. Paździor. – W związku z tym nie można tego wniosku rozpatrywać wyłącznie przez kontekst społeczno-socjalny. Należy wziąć pod uwagę również inne uwarunkowania, w tym ekonomiczne, a także religijno-kulturowe.

Czy zmniejszy się zatrudnienie osób w sektorze handlowym?

– Według szacunków różnych organizacji, ocenia się, że wprowadzanie tego typu zakazu będzie skutkowało zmniejszeniem liczny etatów w sektorze handlowym o około 25 000. Nie jest to duży odsetek, ponieważ stanowi kilka procent ogółu osób zatrudnionych w tym sektorze. Należy jednak zapytać się osób, które były poważnie zaangażowane w obszar legislacji tego projektu, czy zagospodarowanie tych pracowników na rynku pracy jest brane przez nich pod uwagę – dodaje.

Według gościa Radia Lublin, analizując tę sprawę warto zwrócić uwagę na kontekst społeczno-kulturowy.

Jednym z argumentów zwolenników zmiany jest fakt, że ograniczenia handlu w niedziele wprowadzono w wielu krajach. Przykładem są takie kraje jak Francja, Niemcy, Austria, Holandia, czy Włochy.

– Trzeba zwrócić uwagę, że w krajach takich jak Niemczy i Austria, gdzie jest chyba najsurowszy zakaz w całej Unii Europejskiej, kościoły świecą pustkami – podkreśla gość Radia Lublin. – Nie można bogactwa ekonomicznego i duchowego zadekretować ustawą. Nie jest to możliwe – podsumowuje.

WB

Fot. archiwum

Exit mobile version