Wczoraj (29.09.) w Sejmie wznowiono prace nad obywatelskim projektem o ograniczeniu handlu w niedziele. Rząd chce zamknięcia sklepów w dwie niedziele w miesiącu, zaś NSZZ „Solidarność’ opowiada się za czterema niedzielami. Stanowisko związkowców komentuje Marek Wątorski (na zdj.), zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”. Z gościem rozmawiał Tomasz Nieśpiał.
– Nie zmieniamy stanowiska. Uważamy, że wszystkie niedziele powinny być wolne. Państwo polskie jest od tego, aby kreować pewne zachowania społeczne. W przypadku naszej młodej demokracji „niewidzialna ręka rynku” nie działa jak potrzeba. Wzorem państw zachodnich powinniśmy korzystać z wartości, które powodują, że rozwija się rodzina, a relacje ludzkie zacieśniają. Rząd musi zadziałać i dać społeczeństwu możliwość, aby kult rodziny powstał na nowo. Niedziela jest od tego, aby była dniem odpoczynku dla wszystkich pracowników – mówi gość Radia Lublin.
– Ustawa przede wszystkim powinna chronić niedziele, czyli dzień wolny od pracy oraz w tym przypadku rzeszę ponad 2 milionów ludzi zatrudnionych w sprzedaży. Niewątpliwie należy też spojrzeć na aspekty podnoszone przez właścicieli największych sklepów. Ich niedzielne przychody stanowią ponad 25% przychodu miesięcznego, więc wiemy o co idzie walka – tłumaczy.
– Istotną kwestią jest, że w przypadku niedostępności handlu w niedzielę, inne sfery odczują zwyżkę. Będzie to gastronomia, kultura czy agroturystyka, które dają możliwości spędzenia czasu z bliskimi – mówi Wątorski.
Jednym z argumentów podnoszonych przez związkowców są kwestie religijne. – Nie przytaczałbym tutaj ogólnie argumentu Kościoła, choć zgadzam się ze słowami przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Mariana Króla, że: „dla wielu środowisk jest to łamanie przykazania – pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Proszę się nie dziwić takiemu stanowisku NSZZ, bo w naszych ideach i statutowych wartościach wyznajemy katolicką naukę społeczną. Jesteśmy katolickim związkiem zawodowym – dla nas to wartość sama w sobie – wyjaśnia związkowiec. Pamiętamy, jak kilkadziesiąt lat wstecz niedziela oznaczała spotkanie z rodziną przy stole. Co się stało, że nie możemy tej tradycji przywrócić? – pyta.
– To nie rynek wymusza zachowania tylko pewien trend, obyczaj, wolność rynkowa oraz swoboda dostępu. Prawdopodobnie pokutuje w nas to, że kiedyś mieliśmy puste półki z octem. Dziś zachłysnęliśmy się tym wszystkim – zauważa gość.
– Obecnie jesteśmy na etapie negocjacyjnym, a klamka nie zapadła. Być może metoda małych kroków w dochodzeniu do ochrony każdej niedzieli jest przed nami. Być może należy przyjąć proponowane rozwiązanie, aby później przyglądając się skutkom tego rozwiązania wprowadzić całkowitą ochronę – podsumowuje Marek Wątorski
ToNie/ IAR / opr. KS
Fot. Weronika Pawlak