Antybiotyki, pestycydy i dioksyny – między innymi o tych substancjach obecnych w żywności i środowisku rozmawiają naukowcy w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach.
Z udziałem ponad 180 naukowców trwa tam konferencja poświęcona różnym obliczom toksykologii. Czego powinniśmy się obawiać?
– Są trzy takie rzeczy – mówi Jan Krzysztof Ludwicki z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. – Po pierwsze suplementów diety, jeśli dokładnie nie wiemy co zażywamy. Powinniśmy się bać zanieczyszczenia środowiska i fałszywych informacji o zagrożeniach, których poszukujemy w Internecie, bo jest tam bardzo dużo cennych wiadomości, ale też wiele fałszywych.
Niestety takich groźnych substancji jest coraz więcej.
– Na szczęście mamy coraz lepszą wiedzę o nich i coraz więcej ich wykrywamy – dodaje Jan Krzysztof Ludwicki. – Na przykład wiele substancji dodawanych do tworzyw sztucznych ma takie działanie. Toksykologia jest po to, aby badać te związki, wyszukiwać substancje niebezpieczne i starać się znajdować lekarstwo i zawiadamiać o tym ludzi.
– Wyzwań stojących przed współczesną toksykologią jest wiele – przyznaje prezes Polskiego Towarzystwa Toksykologicznego Wojciech Wąsowicz. – Niewątpliwie największym wyzwaniem w tej chwili w Polsce są zanieczyszczenia powietrza – szczególnie cząsteczkami PM 2,5, PM 10, a także nanocząstkami, o których bardzo mało wiemy. One są niewidoczne gołym okiem, jednakowoż mogą powodować duże spustoszenia w organizmie. Wywołują niekorzystne zmiany w płucach, dostają się do krwioobiegu, a niektórzy mówią, że przez opuszkę węchową mogą dostawać się bezpośrednio do mózgu. Związane są z zanieczyszczeniem powietrza, ze smogiem. Dużym wyzwaniem są związki chemiczne, które przez rozwój analityki jesteśmy w stanie oznaczyć.
Czy możemy się więc przed tym chronić?
– Jeżeli chodzi o smog – oczywiście tak – mówi Wojciech Wąsowicz. – A jeżeli chodzi o niektóre związki, takie jak na przykład bisfenol A, który jest plastyfikatorem dodawanym m.in. do butelek, którymi karmimy niemowlęta, to trzeba zmienić technologię, a na to potrzeba trochę lat.
– Pamiętajmy też o szkodliwych dioksynach – mówi prof. Jadwiga Piskorska-Pliszczyńska. – Generalnie nasza żywność nie jest zła, ale od czasu do czasu są jakieś zaskakujące wydarzenia, kiedy na przykład stwierdza się nowe źródła. Albo tak, jak na przykład jaja kur chowu wolnego, które chodzą w skażonym środowisku.
Przede wszystkim zatem kupujmy produkty ze sprawdzonego źródła.
– Powinno być ograniczenie spożycia ryb bałtyckich. Bardzo wysokie stężenia występują również w tkankach zwierząt – w dzikach, sarnach, jeleniach. Nie chodzi o to, żeby nie jeść, ale żeby nie spożywać każdego dnia.
Warto zwrócić uwagę także na jeszcze jedną kwestię, o której mówi Piotr Jedziniak z Puławskiego Instytutu: – To, że znajdujemy w jakimś pożywieniu śladowe ilości pestycydów, antybiotyków, dioksyn to jedna rzecz, ale to, czy one szkodzą to inna kwestia. Czy powinniśmy się tego obawiać? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Temu też służy ta konferencja, żeby tłumaczyć język naukowców na aspekty praktyczne.
Podsumowując: słuchajmy rad naukowców, kupujmy produkty ze sprawdzonego źródła i ostrożnie wprowadzajmy w życie rady znalezione w Internecie.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. archiwum