W Zamościu trwa Rok Leśmianowski. Wśród licznych form oddania hołdu związanemu z miastem poecie znajdzie się film dokumentalny, powstający z inicjatywy Towarzystwa Leśmianowskiego w Zamościu.
Jego reżyserem i scenarzystą jest Natasza Ziółkowska-Kurczuk. Zakończono już etap zdjęciowy, teraz blisko 20 godzin materiału filmowego oczekuje na montaż.
Proces powstawania produkcji to okazja do odkrywania na nowo zamojskiego etapu życia poety.
– Po Roku Leśmianowskim w Zamościu pozostaną rzeczy trwałe. Tak jest w przypadku tablicy, która jest umieszczona na ścianach Domu Centralnego w Zamościu. Drugą rzeczą jest film o poecie – mówi dyrektor Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta Zamość, Małgorzata Bzówka.
– Ten film będzie niespodzianką. Zdjęcia powstawały w kilkunastu miejscach, na przykład w gmachu sądu okręgowego, gdzie mieściła się kancelaria Leśmiana – informuje Sławomir Bartnik, prezes Towarzystwa Leśmianowskiego w Zamościu.
Ale Rok Leśmianowski to nie tylko film. – Zorganizowaliśmy plenery poświęcone poezji Bolesława Leśmiana. To postać niezwykła do ilustrowania. Dotyczy to także jego twórczości. Pełno w niej metafor, niedosłownych, wieloznacznych obrazów – stwierdza Jerzy Tyburski, dyrektor Biura Wystaw Artystycznych – Galerii Zamojskiej. – Mamy szczęście, że tutaj mieszkał. Myślę, że jego duch cały czas żyje w tym mieście, choćby w twórczości zamojskich artystów.
– Niektóre źródła przekazują, że Leśmian w tym okresie nie był specjalnie szczęśliwy z tego, że mieszkał w Zamościu. Pracował tu bowiem jako notariusz, czyli nie zajmował się tym, co najbardziej lubił. Niemniej istnieje domniemanie historyków, że w tym okresie był najbardziej płodny artystycznie. Część jego pomysłów poetyckich powstała w Zamościu. Tym bardziej jest to chluba dla miasta – uważa Małgorzata Bzówka.
– Leśmian miał manierę utyskiwania. Kiedy mieszkał w Kijowie, narzekał na to miasto. Tęsknił wówczas za Warszawą, w której się urodził i spędził pierwszych dziesięć lat życia. Gdy mieszkał w Paryżu, wzdychał za Ukrainą. Jak przebywał w Hrubieszowie, uskarżał się na tę miejscowość i chciał się przenieść do Sandomierza – wyjaśnia Sławomir Bartnik.
– Dla Leśmiana były to lata trudne. Bardzo cenił sobie to miasto. Miał tutaj rodzinę i bardzo ładne mieszkanie, ale ta okolica i zapachy docierające z przedmieść były nieszczególne – dodaje Andrzej Kudlicki, miłośnik poezji Leśmiana.
– Ulubionym miejscem poety w Zamościu był szkolny ogród przyrodniczy, bo tak się nazywało ówczesne zoo. Jest taki jego wiersz „Zwierzyniec”. Wiadomo, że z Zamościu były czaple i bociany, ale inspiracja tą fauną pozwoliła Leśmianowi widzieć tam flamingi. Patrzył, kontemplował przyrodę, ale później jego wyobraźnia to twórczo przekształcała – mówi Sławomir Bartnik.
– To, o czym pisał, odnajduję w roztoczańskiej przyrodzie. Jestem pełen podziwu dla wiedzy poety, tego, jakim był bacznym obserwatorem natury. Wystarczy wziąć jego wiersz „Park w śniegu” i pójść z tym utworem do zamojskiego parku. Wydaje się, jakby Leśmian go tam właśnie pisał. I tak jest z każdym wierszem. Można chodzić po Roztoczu i odnajdować te treści i krajobrazy – opowiada Andrzej Kudlicki.
Roztoczańskie spacery śladami Leśmiana mogą umilić czas oczekiwania na powstający właśnie film.
Przedstawiciele Towarzystwa Leśmianowskiego podkreślają, że dążą do tego, by dokument mógł godnie reprezentować Lubelszczyznę. W tym celu nie ustają w gromadzeniu środków finansowych. Już wkrótce pojawi się możliwość wsparcia procesu produkcji na zasadzie crowdfundingu. Będzie można również wpłacać pieniądze bezpośrednio na konto Towarzystwa Leśmianowskiego w Zamościu.
AlF
Fot. archiwum