W Katalonii rozpoczął się strajk generalny w proteście przeciwko brutalnym działaniom policji podczas niedzielnego (01.10) referendum niepodległościowego w regionie. Metro i autobusy w Barcelonie kursują z mniejszą częstotliwością. Zablokowane są drogi. Akcja protestacyjna rozpoczęła się o godzinie 6.30. Została zorganizowana przez nowo powstały ruch obywatelski o nazwie la Taula per la Democracia.
W niedzielę kilkaset osób zostało rannych w wyniku starć z policją, która usiłowała uniemożliwić głosowanie w referendum, blokując dostęp do lokali wyborczych, konfiskując urny i karty wyborcze. Doszło też do konfrontacji między funkcjonariuszami katalońskiej policji a skierowaną do tego regionu przez Madryt gwardią cywilną. Według regionalnego rządu katalońskiego w plebiscycie zagłosowało około 2,3 mln osób, czyli około 42% uprawnionych, z których 90% opowiedziało się za niepodległością tego najbogatszego hiszpańskiego regionu. 8% było przeciwnych, a pozostałe głosy uznano za nieważne.
Co tak naprawdę się tam wydarzyło? O tym na antenie Radia Lublin opowiadał dr hab. Cezary Taracha (na zdj.) z Katedry Świata Hiszpańskiego, Polityki i Relacji Międzynarodowych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie.
– Mamy tutaj do czynienia z długim procesem, trwającym przynajmniej od początku lat osiemdziesiątych, świadomego dążenia części Katalończyków klasy politycznej do oddzielenia się od Hiszpanii i utworzenia samodzielnego państwa – mówi dr hab. Taracha. – Po śmierci generała Franco w 1975 roku mieliśmy do czynienia z pierwszym okresem tzw. transformacji ustrojowej. Jego zwieńczeniem stała się konstytucja z 1978 roku. Przewidywała ona, że Hiszpania będzie państwem wspólnot autonomicznych. Myślano głównie o Katalończykach i Baskach, którzy od dawna artykułowali swoje tendencje do samodzielności i niezależności. Te wspólnoty autonomiczne powstały, a każda z nich obdarzona jest wielkimi kompetencjami w zakresie polityki wewnętrznej. Hiszpania ma w swoim zakresie politykę zagraniczną, obronną i inne ważne kompetencje. Katalończycy od samego początku, kiedy postała katalońska wspólnota autonomiczna, podjęli drogę ku niepodległości. Oczywiście początkowo te kroki były mało widoczne, kamuflowane. Poszczególni szefowie podejmowali działania w negocjacjach z rządem centralnym, które poszerzały zakres tej swobody. Dla Katalończyków nadrzędnym celem jest niepodległość – dodaje.
– W minioną niedzielę doszło do pewnej eskalacji tego konfliktu – zaznacza gość Tomasza Nieśpiała. – Być może rząd w Madrycie zbyt późno zaingerował w ten proces, jeśli zamierzał go powstrzymać. Można było zahamować ten proces konkretnymi działaniami. Przypomnijmy, że Katalończycy regularnie nie uznawali orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w Hiszpanii, który negował kolejne kroki i uprawnienia, na przykład do organizowania tego referendum czy później do odłączenia się. Rząd wykazał się jakąś zdumiewającą tolerancją dla tych poczynań. Nie ingerował i dopiero w tym ostatnim momencie, kiedy okazało się, że sprawa rzeczywiście jest groźna, postanowiono sięgnąć po postępowania siłowe. Myślę, że ulegamy troszkę manipulacji. Epatuje się tą liczbą rannych, ale okazuje się, że tylko 4 osoby były hospitalizowane – twierdzi Taracha.
Według gościa porannego programu Radia Lublin strona katalońska liczyła na to, że „poleje się krew”. Wtedy byłby większy pretekst do tego, by ta sprawa na arenie międzynarodowej zaistniała jeszcze mocniej.
Czy coś by się zmieniło, gdyby referendum odbyło się spokojnie i bez żadnych ingerencji? – Nie. O tym świadczą te wyniki – podkreśla dr hab. Taracha. – Głosujący to była mniejsza część społeczeństwa hiszpańskiego. Są ci zdeterminowani, ta klasa polityczna i część społeczeństwa katalońskiego, która zdecydowanie dąży do niepodległości i jednak większa część, która jest za pozostaniem – dodaje.
W całym regionie blokowanych jest 45 dróg, w tym autostrady. Nieprzejezdne są niektóre przejścia graniczne z Francją. W wielokilometrowych korkach utknęło tysiące TIR-ów. Blokady zakończą się najwcześniej o piątej po południu.
Sytuacja w Katalonii jest tematem trwającego w Madrycie, nadzwyczajnego posiedzenia ministra spraw wewnętrznych z policją i gwardią cywilną.
Hiszpańskie władze centralne uznają referendum za nielegalne.
PAP / IAR / ToNie / opr. PaW
Fot. Weronika Pawlak