Były apele i prośby – teraz będą kontrole. Chodzi o odprowadzanie wód opadowych do kanalizacji sanitarnej na terenie gminy Kłoczew. Notowane są znaczne rozbieżności pomiędzy zafakturowaną wodą a tą, która trafia do oczyszczalni. Taka sytuacja ma miejsce w wielu miastach naszego regionu.
– Należy przypuszczać, że część mieszkańców ma podłączone instalacje odprowadzające wodę z dachów do kanalizacji sanitarnej. Jeden z takich przypadków wykryłem osobiście w ubiegłym roku. Sprawą zajęła się policja. Okazało się, że ten człowiek miał też wykonane nielegalnie przyłącze kanalizacyjne. Skończyło się to niestety bardzo niską karą grzywny – relacjonuje Zenon Stefanowski, wójt gminy Kłoczew. – Kanalizacja sanitarna w miejscowości Kłoczew to nowa sieć. Została wybudowana 5 lat temu. Jest szczelna. Raczej nie można tu mówić o napływie wód opadowych z ulic czy placów – dodaje.
– Straty wody to istotny element działalności każdej firmy, która zajmuje się jej dostarczaniem i rozliczaniem opłat – tłumaczy Wiesław Duklewski, główny inżynier Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji „Wodociągi Puławskie” w Puławach. – Nasza spółka do 2014 roku prowadziła działalność tylko na terenie Puław i analizowała straty wody na tym obszarze. Wyniki były dobre (około 10% strat). Z chwilą realizacji projektu międzygminnego w zakres terytorialny naszej spółki weszła gmina Końskowola oraz część gminy Żyrzyn. Kwestia strat wody wygląda tu gorzej (ponad 20 do 30%) niż w Puławach. Składa się na to kilka przyczyn. To przede wszystkim wiek sieci wodociągowej.
Mieszkańcy Kłoczewa twierdzą, że nielegalne odprowadzanie wód opadowych to powszechny proceder. – To kwestia… oszczędności. Jeden jest uczciwy, drugi nie. Niektórzy płacą, inni tego unikają. Niezbędne są kontrole, które dotyczyć będą wszystkich – przyznają zgodnie.
Być może kontrolami w gminie Kłoczew zajmie się zewnętrzna firma, która za pomocą nowoczesnych urządzeń wykryje nieuczciwych użytkowników.
ŁuG / opr. MatA
Fot. pixabay.com