Odblask zapewnia bezpieczeństwo

907471

Nieoznakowani piesi po zapadnięciu zmroku to problem, który w miesiącach jesienno-zimowych powraca ze zdwojoną siłą.
W ubiegłą sobotę zamojscy policjanci prowadzili akcję promującą noszenie odblasków. Tego samego dnia odnotowali ponad 30 wykroczeń popełnionych przez pieszych, zaś jednym z nich był właśnie brak odpowiedniego oznakowania w ciemnościach.
– To bardzo niepokojące zjawisko, które stwarza sytuację bezpośredniego zagrożenia na drodze  – mówi oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu, aspirant Dorota Krukowska-Bubiło. – Z obserwacji policjantów wynika, że piesi są po zmroku niewidoczni. Pomimo ustawowego obowiązku noszenia w widocznym miejscu elementu odblaskowego przez pieszego, który porusza się poza terenem zabudowanym w porze wieczorowo-nocnej, bardzo często ten przepis nie jest przestrzegany. Kierowca widzi osobę z odblaskiem z odległości ok. 120 metrów. Ma czas na właściwą reakcję. Pieszy bez odblasku, w ciemnym ubraniu zostanie zauważony dopiero z dystansu ok. 20-30 metrów. Czasu na reakcję jest bardzo mało.  

– Pamiętajmy zawsze, że w „starciu” z motocyklem czy samochodem to pieszy będzie bardziej poszkodowany – przypomina Piotr Łachno z Zamojskiej Grupy Motocyklowej. – W tej chwili można już spotkać na drogach pieszych oznakowanych, ale nadal widać na nich ludzi niemyślących, czyli bez odblasków. Przepisy w tej sprawie nie zostały wprowadzone, by nam robić na złość, ale dlatego byśmy byli bezpieczni.

– Mieszkam na wsi i często zdarza się, że ludzie jadą rowerem bez żadnych odblasków. Niedawno u mnie był wypadek, w którym zginał mężczyzna. Nie miał ani latarki, ani odblasku w terenie, gdzie nie ma latarni i kierowca go nie zauważył – dzielą się swoimi doświadczeniami zapytani przez reporterkę Radia Lublin mieszkańcy podzamojskich miejscowości.

Przepisy nie regulują rodzaju odblasku – może to być latarka, breloczek czy kamizelka – ważne, byśmy byli widoczni dla kierowców. Za brak odblasku po zmierzchu poza terenem zabudowanym grozi mandat. Ale nie jego powinniśmy się w tym wypadku obawiać najbardziej.

AlF

Fot. archiwum

Exit mobile version