Większość składów opału na Lubelszczyźnie ma problemy z zaopatrzeniem w węgiel. To, co jest na placach, to niewielkie pryzmy sprzedawane na bieżąco.
Przed rokiem na składach w okolicach Lubartowa czarnego paliwa nie brakowało, a cena była niższa od 10 do nawet 20 % do obecnej. Teraz dostawy są niewielkie, a klienci kupują to, co jest aktualnie w sprzedaży. W najgorszej sytuacji są mali sprzedawcy korzystający z usług dystrybutorów. Lepiej radzą sobie autoryzowane punkty producentów węgla. Jednak i oni obserwują z niepokojem regularność dostaw i rosnącą cenę węgla
– Ceny niestety poszły w górę – mówi Piotr Fiutka, prowadzący skład w Lubartowie. – Ich wzrost jest czynnikiem niezależnym od dystrybutorów. Cena jest nam nakładana przez dostawców i producentów węgla. Są ogólne problemy z węglem, ale wynika to przede wszystkim ze wzmożonego popytu klientów. Mieszkańcy mocniej przygotowują się do zimy i kupują większe ilości niż zazwyczaj.
– Przez cały czas mamy jakieś zapasy na dwóch bazach – mówi Henryk Zdunek, prezes zarządu Gminnej Spółdzielni w Kamionce. – Nie mamy natomiast takiego asortymentu, jaki chcielibyśmy, ponieważ bierzemy od sześciu dilerów i dostawy są średnio raz na dwa tygodnie dwoma, trzema samochodami, a powinno być pięć razy tyle. Od stycznia do chwili obecnej tona węgla podrożała średnio o 100 zł netto. I w dalszym ciągu drożeje.
– Mocniej w górę poszła cena miału, natomiast ceny węgla to wzrost ok. 10-15% – mówi Piotr Fiutka. – Tak naprawdę przy sprzedaży autoryzowanych sprzedawców są to ilości kontraktowe, więc ilość towaru, która jest zapewniona, dojeżdża. Na pewne opóźnienia z dostawą towaru nakładają się natomiast kwestie transportu.
– Jeśli chodzi o braki, to trochę nadrabiamy dostawami węgla ze wschodu – mówi Henryk Zdunek. – Wtedy jest średnio 150-200 złotych niższa cena na jednej tonie. Żadna polska kopalnia, oprócz Bogdanki, nie współpracuje z drobnymi odbiorcami. Tego węgla praktycznie od wiosny brakowało i w dalszym ciągu brakuje.
Braki na rynku węgla wykorzystują też dystrybutorzy, którzy posiadają na stanie poszukiwany węgiel, podnosząc cenę o 7-10% w stosunku do dostaw zamawianych w późniejszych terminach.
JPi/ DySzcz
Fot. Jerzy Piekarczyk