Skazani za przestępstwa na tle seksualnym nie będą już anonimowi

mecens 1

Od 1 października działa rejestr osób skazanych za przestępstwa na tle seksualnym. – Informacje w nim zawarte powinny nam uzmysłowić, że osoba stwarzająca potencjalne zagrożenie może znajdować się w naszym pobliżu – komentował mec. Maciej Chorągiewicz (na zdj.), członek Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie, który był gościem Wojciecha Brakowieckiego.

– Instytucja powstała w wyniku uchwalenia przez Sejm ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym przyjętej wiosną 2016 roku. Zgodnie z rejestrem, jako obywatele, będziemy mogli ustalić czy w naszej okolicy mieszkają osoby skazane za przestępstwa, jak zgwałcenia czy pedofilia. Powstał on w celu zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa – mówił gość Radia Lublin.

– Rejestr będzie podzielony na dwie części: publiczną z dostępem dla wszystkich oraz z dostępem ograniczonym. Wszyscy obywatele będą mogli zapoznać się z danymi identyfikującymi konkretną osobę, czyli: płcią, nazwiskiem, datą i miejscem urodzenia, obywatelstwem oraz informacją za jakie przestępstwo została skazana. Dodatkowo będą informacje czy podczas wykonywania kary pozbawienia wolności nie została jej udzielona przerwa albo warunkowe, przedterminowe zwolnienie. Umieszczony będzie również wizerunek twarzy osoby ujętej w rejestrze oraz nazwa miejscowości, w której przebywa – zauważył Chorągiewicz.

– W pewien sposób umieszczenie tylu informacji narusza prawa i wolności obywatelskie. W tym przypadku chodzi o kwestię wyważenia dóbr prawnych, które mają być chronione przez ustawę. Ma zapewnić osobom postronnym bezpieczeństwo oraz uświadomić, że w naszym otoczeniu znajdują się osoby mogące wywołać zagrożenie. Po zatarciu skazania osoby będą wykreślane z rejestru – podkreślił mecenas.

– Skazani muszą informować policję o faktycznym adresie swojego pobytu. W oparciu o te dane policja będzie tworzyła mapę przestępczości. Dzięki niej będzie możliwe ustalenie, gdzie obecnie znajduje się największe zagrożenie – wyjaśnił.

– Rejestry te budzą kontrowersje, ale to metody stosowane w innych krajach, jak Wielka Brytania, Kanada czy Francja. Związane są wyłącznie z określonym rodzajem przestępstw, które są najbardziej skrajne, wywołują największe emocje, a u osób pokrzywdzonych największe straty psychiczne, psychologiczne i emocjonalne. Umieszczenie tylu danych będzie wywoływało konsekwencje społeczne, ale ważna jest odpowiedzialność i dojrzałość społeczeństwa. Niektóre osoby wyczytają dane wyłącznie dla siebie, a inne mogą próbować wymierzać sprawiedliwość na własną rękę – podsumował Maciej Chorągiewicz.

WB / opr. KS

Fot. archwium

Exit mobile version