Śledczy z Lublina badają sprawę nieprawidłowości dotyczących tak zwanych start-upów. Chodzi o przedsiębiorstwa i organizacje stworzone w celu poszukiwania rentownego modelu biznesowego i związane zwykle z nowymi technologiami.
Jak się okazało, w parkach naukowo-technologicznych działających w różnych miastach mogły powstawać sztuczne konsorcja, które tworzono, by pozyskiwać pomoc publiczną i dofinansowania właśnie dla start-upów. W proceder mogą być zamieszane między innymi: Lubelskie Centrum Innowacji i Transferu Technologii oraz Puławski Park Naukowo-Technologiczny.
– Wiele osób o tym wiedziało, a nikt nic z tym wcześniej nie robił – mówi Artur Kwapiński, radny Rady Miasta w Puławach. – Funkcjonowały fikcyjne firmy, a niektóre z tych istniejących przez pierwsze lata działalności korzystały między innymi z bardzo dużych zniżek w zakresie czynszu. Tracił na tym samorząd, bo korzyści z takich przedsiębiorstw nie było.
Tomasz Szymajda, prezes puławskiej instytucji przyznaje, że ponad rok temu (po objęciu tej funkcji) musiał rozstać się z kilkoma firmami. – Część podmiotów nie była wiarygodna. Składane przez nie wnioski, które dotyczyły planowanej działalności w parku nie wyglądały na przejrzyste.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. – Jesteśmy na etapie gromadzenia dokumentacji i przesłuchiwania świadków – tłumaczy Agnieszka Kępka.
– Naszą powinnością jest tworzenie możliwości jeśli chodzi o różnego rodzaju podmioty gospodarcze. Niestety pojawiają się nieuczciwi przedsiębiorcy. Dobrze, że zareagowaliśmy w porę – podsumowuje Janusz Grobel, prezydent Puław.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
ŁuG
Fot. pixabay.com