Na cmentarzach w okresie Wszystkich Świętych i Zaduszek obok zniczy i kwiatów można spotkać handlujących jedzeniem. Kebab, oscypki czy ciastka – to tylko niektóre rzeczy, które pojawiły się w tym roku w okolicy lubelskich nekropolii. Zdaniem wielu mieszkańców to zdecydowana przesada, a cmentarz to nie jarmark. Pomimo to handlujący jedzeniem nie widzą w tym nic złego.
– Różne są opinie, ale jak ktoś nie chce to nie będzie kupował – powiedziała Radiu Lublin jedna z nich.
– Staramy się udostępnić dodatkowe tereny czy to producentom kwiatów, czy też innym osobom handlującym. Wszystko po to, by zaspokoić potrzeby osób odwiedzających cmentarze – prezes Zarządu Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej Wojciech Sobiesiak.
Czy tak wypada?
– Ja jestem przeciwna temu. Nie powinno to mieć miejsca – mówi mieszkanka Lublina.
– Skala tego zjawiska jest bardzo niewielka i związana jest wyłącznie z zaspokojeniem potrzeb – zaznacza Sobiesiak. – Staramy się ten asortyment kontrolować, żeby nie było przesady. Myślę, że jakoś nam się to udaje. Zdarzają się jednak sytuacje, gdzie handel jest prowadzony w sposób nielegalny. To też jest przez nas ograniczane – dodaje.
– Nasi funkcjonariusze nałożyli 23 mandaty na kwotę 7500 złotych za prowadzenie działalności handlowej bez zgody zarządcy terenu – podkreśla rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie Robert Gogola.
MaTo
Fot. pixabay.com
CZYTAJ TEŻ: Przy cmentarzu można… zjeść kebeb i gofra