Klinika Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 przy ul. Staszica w Lublinie świętuje 20-lecie pierwszego przeszczepu komórek krwiotwórczych.
– Przeszczep komórek macierzystych polega na tym, iż zabija się bardzo agresywną chemią dotychczasowy szpik, w którym komórki prawidłowe zmieniają się w nowotworowe. Przy przeszczepie niszczy się je kompletnie, tak że nie zostaje ani jedna. Człowiek jest kompletnie bezradny, pozbawiony wszelkiej odporności – wyjaśniała na antenie Radia Lublin mechanizm tego typu przeszczepów Małgorzata Mysiara, lekarz weterynarii i jednocześnie pacjentka kliniki. – Wcześniej pobierane są komórki pierwotne, z których wykształcają się potem rożne rodzaje komórek, potrzebnych organizmowi. Te komórki macierzyste są podawane organizmowi dożylnie. Później usadawiają się w szpiku i podejmują produkcję komórek, mających zastąpić te wcześniej zniszczone.
Jednak nie zawsze ten przeszczep się przyjmuje. – Potrzebne są dwa tygodnie oczekiwania, na podjęcie pracy przez szpik. Jeżeli się to udaje, komórki odpornościowe rosną, rosną, rosną. A później trzeba je jeszcze obserwować, czy nagle nie zaczną zmieniać się nowotworowo – dodaje gość Radia Lublin.
Przeszczep komórek macierzystych jest stosowany przede wszystkim przy leczeniu chłoniaków. – Te nowotwory związane są z procesem dziedziczenia. To jest tak jakby błąd w łańcuchu DNA. Nie ma to nic wspólnego z dietą, trybem życia – informuje Małgorzata Mysiara.
Jak dodaje, bardzo istotny dla wyleczenia jest sposób traktowania pacjentów przez personel medyczny. – Wsparcie psychiczne, pewność, że lekarz jest konsekwentny i wie co robi są ogromnym przyczynkiem do zdrowienia.
A w szpitalu przy ulicy Staszica takie warunki istnieją. – Mamy w tej klinice lekarzy, którym chce się rozmawiać z pacjentem, którzy uważnie słuchają, co ten ma do powiedzenia. Bo to on najlepiej zna swój organizm – mówi nasz gość.
Jak stwierdza Małgorzata Mysiara, sama miała dużo szczęścia. – Od 10 lat jestem pacjentką tej kliniki, przy czym mój specyficzny, bardzo agresywny chłoniak nie był wskazaniem do przeszczepu. Lekarze zastanawiali się, czy sensowne jest podjęcie takiego lecenia. Zaryzykowali. Pobrali moje komórki macierzyste i przeszczep zakończył się sukcesem.
WB / opr. ToMa
Fot. pixabay.com
CZYTAJ: Przeprowadzili 990 przeszczepów, dziś świętują 20-lecie