Wójt gminy Biała Podlaska wydał negatywną decyzję środowiskową w sprawie rozbudowy chlewni w Worońcu w powiecie bialskim. W jego opinii inwestycja może negatywnie oddziaływać na środowisko.
Z decyzji wójta cieszą się mieszkańcy Worońca, którzy od tygodni protestowali przeciwko rozbudowie chlewni. – Jest już chlewnia na 6 tysięcy sztuk, a planowana jest następna. My jej nie chcemy. Obawiam się, że razem z następną chlewnią pojawi się jeszcze większy odór, a sytuacja stanie się bardziej uciążliwa niż teraz – mówią mieszkańcy Worońca. – Najgorzej jest latem, nie można okna otworzyć, bo wszystko śmierdzi. Już nawet warzywa na działce czuć tym wszystkim. Nie można oddychać, ani pójść na działkę, ani wywiesić prania. Gdyby powstała druga chlewnia to ludzie, by padli – argumentują mieszkańcy.
Przy tak dużej planowanej produkcji trzody chlewnej, byłyby problemy z zagospodarowaniem gnojowicy. – Można przeznaczyć ją na użytki rolne. Jednak jest za mało areału. Potrzeba ok. 560 ha gruntów, aby ją zagospodarować rolniczo w postaci nawożenia, ale mamy tam zaledwie 230 ha. Kolejnymi argumentami są: lokalizacja inwestycji blisko ujęcia wody czy fakt, że już istniejąca ferma trzody chlewnej stwarza problemy – tłumaczy Wiesław Panasiuk, wójt Gminy Biała Podlaska.
W ramach prowadzonego postępowania administracyjnego pod uwagę były brane decyzje sanepidu oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Obie były pozytywne dla inwestycji. Jednak druga zawiera szereg wymogów, które inwestor musi spełnić, aby chlewnia mogła funkcjonować.
– Uciążliwość odorowa nie może przekraczać granicy działki inwestora – zaznacza Waldemar Danieluk, kierownik Referatu Rolnego, Geodezji, Leśnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej Urzędu Gminy w Białej Podlaskiej. – W polskich przepisach istnieje zapis, że gnojowicę można stosować od 1 marca do 30 listopada, czego nie ma w innych państwach w Europie. Oznacza to, że te uciążliwości na pewno występują. Przy stosowaniu gnojowicy trzeba ją jak najszybciej przykryć, albo posiadać sprzęt dozujący ją bezpośrednio do gleby. Negatywna decyzja została wydana, ponieważ jest wiele uciążliwości dla mieszkańców – dodaje.
– Już nam wystarczy tych smrodów. Koleżanki w szkole śmieją się z naszych dzieci, że „robiły obrządki”. Druga chlewnia oznacza podwójny smród – apelują mieszkańcy Worońca.
Rolnik, który zamierza rozbudować chlewnię, nie chciał wypowiadać się do mikrofonu reporterki Radia Lublin. Zaznaczył jedynie, że zamierza odwołać się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Ten sam inwestor ma zamiar również wybudować podobny obiekt inwentarski w Roskoszy. Tam również inwestycja spotyka się ze sprzeciwem mieszkańców.
MaT
Fot. pixabay.com