Podczas środowej (15.11) debaty w Parlamencie Europejskim eurodeputowani reprezentujący większość frakcji wzywali polskie władze do respektowania wartości UE. Wiceszef Komisji Europejskiej – Frans Timmermans powtórzył, że Warszawa powinna przywrócić niezawisłość i legitymację Trybunału Konstytucyjnego. Europosłowie PiS na znak sprzeciwu opuścili salę. PE przyjął też rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności.
O konsekwencjach politycznych debaty o Polsce mówił na antenie Polskiego Radia Lublin prof. Mirosław Piotrowski (na zdj.), poseł do Parlamentu Europejskiego.
– Była to bez wątpienia debata przeciwko Polsce. Mówiłem wielokrotnie, że jest to niekończąca się historia. To już 5. takie spotkanie na forum Parlamentu w Strasburgu. 3 razy debatowała Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE), wielokrotnie wypowiadał się komisarz Frans Timmermans, także odpowiadał polski rząd. Jednak żadne nasze argumenty nie trafiają do decydentów unijnych, bo nie chodzi tutaj o merytoryczną debatę lecz o stawianie Polski pod pręgierzem.
Mam nadzieję, że była to ostatnia taka debata – taką nadzieję wyraził szef polskiego MSZ, Witold Waszczykowski. Czy Pan się z nim zgadza?
– Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której zobowiązuje LIBE do sporządzenia wniosku o uruchomienie art. 7, który później znowu trafi pod obrady parlamentu. Potrzebna jest kwalifikowana większość i myślę, że ona się znajdzie – niestety ze względu na duże parcie polskich europosłów tzw. totalnej opozycji – uważa gość Radia Lublin.
6 posłów Platformy Obywatelskiej zagłosowało „za” przyjęciem tej rezolucji. Władze PO już w pewien sposób próbują się odciąć od swoich kolegów. Zapowiedziały wobec nich konsekwencje…
– Myślę, że tych konsekwencji nie będzie, a jeśli – to tylko pozorne, gdyż jak rozmawiałem z europosłami z PO, to początkowo wszyscy mieli poprzeć tę rezolucję. Sytuacja wygląda w ten sposób: to posłowie Platformy „nakręcają tę spiralę” na przemian z politykami Nowoczesnej, którzy inspirują pana Guya Verhofstadta [belgijski i flamandzki polityk, premier Belgii w latach 1999-2008, poseł do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji, przewodniczący grupy liberalnej – przyp. red.], z którym są w koalicji i tę pałeczkę sobie przekazują – dodaje Piotrowski. (…) Myślę, że szkodzi to PO, która w pogoni za poszukiwaniem głosów w Polsce de facto szkodzi naszemu krajowi, a i tak nie skończy się to tym, czym by chcieli żeby się skończyło – tłumaczy.
Frekwencja podczas debaty w Parlamencie Europejskim nie była zbyt duża…
– Na sali Parlamentu Europejskiego może zasiąść 751 europosłów, w momencie debaty było ich (wedle moich przeliczeń) ok. 30, czyli niespełna 5% składu. Zainteresowania nie ma. To jest parcie posłów PO. (…) Kiedy rozmawiam z europosłami z Niemiec, Austrii czy Francji – czują się oni zobowiązani do uczestnictwa wyłącznie poprzez koalicję z politykami PO – mówi poseł.
Podczas debaty o Polsce szef Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy – Guy Verhofstadt zwrócił się do KE, aby uruchomiła art. 7 unijnego traktatu wobec Polski. Nawiązał też do Marszu Niepodległości. Jak mówił, na ulice Warszawy wyszły tysiące „faszystów, neonazistów, białych suprematystów”. Wskazywał, że marsz ten „miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau”, i mówił, że „to nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie”.
– W Parlamencie Europejskim można wyrażać wszelakie poglądy. Jesteśmy za tym, aby było to miejsce dyskusji, jednak powinny być pewne granice. Jeśli posłowie z prawej strony sceny politycznej PE wypowiadali się w podobny sposób, czy też ostro – to spotykała ich kara jednak, moim zdaniem, Verhofstadta żadne konsekwencje nie spotkają, gdyż jest on inicjatorem grupy Spinellego – komunistycznego ojca-założyciela Unii Europejskiej, który postulował likwidację państw narodowych i własności. Verhofstadt lansuje właśnie tę ideologię. Należy do grupy „trzymającej władzę”, dlatego nic mu nie grozi – dodał gość Tomasza Nieśpiała.
Kolejnym tematem poruszonym podczas rozmowy był komentarz dotyczący słów Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej, który w niedzielę (19.11) napisał na Twitterze: „Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media – strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie”.
– To oczywiste głupoty – mówi prof. Piotrowski. – Donald Tusk powinien zająć się pracą, czyli przewodniczeniem radzie, Brexitem, kwestią migracji i sprawami na Malcie, gdzie dzieją się rzeczy skandaliczne. (…) Najwyraźniej się nudzi i wypisuje głupstwa, których nikt by nie zauważył, gdyby nie jego funkcja. Myślę, że chce w ten sposób wspomóc swoich kolegów z Platformy Obywatelskiej i przekierować uwagę nieco w inną stronę, bo wypowiedzi na forum Parlamentu Europejskiego nie przysporzyły im chluby, a niektórzy mówią nawet o hańbie pojawiają się też słowa o zdradzie – dodaje profesor. – Dla mnie Donald Tusk jest specyficzną egzemplifikacją Nikodema Dyzmy w europejskiej polityce, więc nie zamierzam dokonywać egzegezy jego słów – podsumowuje prof. Mirosław Piotrowski, który był gościem porannego programu Radia Lublin.
ToNie / PAP/ opr. KS, SzyMon
Fot. Weronika Pawlak