Przemysław Czarnek: Dekomunizacja ulic spóźniona, ale konieczna

czarnek

Nazwy ulic i placów, których patronowie mieli związki z komunizmem powinny być zmienione. Wymaga tego ustawa dekomunizacyjna. Samorządy miały rok na zmianę nazw. Instytut Pamięci Narodowej w projekcie „Patroni naszych ulic”, przygotował kilkadziesiąt broszur biograficznych z patronami wartymi upamiętnienia. Opublikowano też wykaz tych imion i nazwisk, które powinny zniknąć z szyldów, bo wiążą się z komunizmem. Na tej podstawie wiele samorządów wytypowało ulice i place do zmiany nazw. Jak sytuacja wygląda w Lublinie? Między innymi o tym Tomasz Nieśpiał rozmawiał z gościem – wojewodą lubelskim Przemysławem Czarnkiem.

Czy jest Pan zadowolony z tego, jak przebiega proces dekomunizacji ulic w regionie?

– Moje zadowolenie nie ma tu nic do rzeczy. To jest kwestia ustawy, która wprowadza ostatecznie po 28 latach coś, co powinno być 28 lat temu zrobione. Dekomunizacja jest absolutną koniecznością, bo totalitaryzm komunistyczny tym tylko różni się od faszystowskiego, nazistowskiego, że wymordował dużo więcej ludzi w świecie, w Europie i w Polsce. W związku z tym, to jest proces opóźniony, ale konieczny, a ja w tej materii jestem tylko wykonawcą tego, co ustawodawca na mnie nakłada – powiedział Czarnek. (…). – Ustawa, która obowiązuje i została uchwalona w tej kadencji Sejmu, porządkuje te rzeczy ostatecznie. Natomiast prze wiele lat, samorządy zmieniały nazwy ulic – taka sytuacja była też w Lublinie – zmieniano ulice, których nazwy wprost odwoływały się do komunizmu jak na przykład aleja PKWN, została zmieniona na ul. Głęboką. Niestety nie zrobiono wszystkiego – dodał.

Skoro o Lublinie mowa – czy będzie zmiana nazwy ul. Hempla?

– Będzie. Mam już opinię Instytutu Pamięci Narodowej, który ma wszystkie narzędzia do tego, żeby ocenić, czy konkretny bohater ulicy rzeczywiście był na tyle zaangażowany w działalność komunistyczną, że jego nazwisko nie może widnieć na tabliczce z nazwą ulicy. Instytut stwierdził, że ulica Jana Hempla jest sprzeczna z ustawą więc należy ją zdekomunizować i ja to zrobię. Jest jeszcze problem ze skwerem Leopolda Seidlera, ulicą Leona Kruczkowskiego, ulicą I Armii Wojska Polskiego – we wszystkich tych sytuacjach opinie są negatywne i moja opinia, wydana zgodnie ze stanowiskiem IPN-u, będzie wydana do 1 grudnia – zapowiedział wojewoda Czarnek.

Kolejnym tematem poruszonym w rozmowie była sprawa prezydenta Lublina – Krzysztofa Żuka. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie odroczył rozprawę w sprawie wygaszenia jego mandatu. W postępowaniu chcą brać udział organizacje pozarządowe, które złożyły w sądzie odpowiednie wnioski. Jedną z nich jest Fundacja Wolności. Podobny wniosek złożyła też Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Związek Miast Polskich.

– To jest skandal w biały dzień. Pan Krzysztof Żuk ukrywa się za organizacjami pozarządowymi. Nie jest w stanie stanąć przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, bo słusznie obawia się, że niestety rację ma Centralne Biuro Antykorupcyjne, według którego prezydent Żuk złamał ustawę antykorupcyjną. W związku z powyższym – gdyby sprawa prawomocnie zakończyła się przed końcem kadencji samorządu, to zostałby pozbawiony mandatu prezydenta miasta, co nie byłoby dla niego korzystne – powiedział Przemysław Czarnek. – Proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Zaraz po tym, jak wydałem rozstrzygnięcie nadzorcze, prezydent złożył – o dziwo – dwie skargi na jedno moje rozstrzygnięcie – przecież to jest dziecko w piaskownicy! To było celowe działania. Nie można składać drugiej skargi na to samo rozstrzygnięcie. Nie może tego robić ten sam podmiot. Dlatego właśnie sąd administracyjny drugą skargę oddalił. Ale po co ją złożono? Po to, żeby Krzysztof Żuk i jego prawnicy mogli się zażalić na to absolutnie jednoznaczne postanowienie sądu administracyjnego o oddaleniu drugiej skargi i po to, żeby to zażalenie leżało przez kolejne pół roku w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Teraz, kiedy 16 listopada sąd mógłby wydać wyrok w tej sprawnie – nagle okazało się, że są 3 organizacje pozarządowe całkowicie niezależne, kompletnie nieznające Krzysztofa Żuka, które chcą być stroną w postępowaniu – dodał.  – Żadna fundacja nie może być stroną w postępowaniu. Po co prezydent to robi? Po to, żeby Fundacja Wolności znów mogła zażalić się na to incydentalne postanowienie sądu do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a przez to sprawa przez kolejne pół roku będzie leżała w NSA.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka uważa, że sprawa jest nietypowa głównie z jednego powodu: instytucja wygaśnięcia mandatu ingeruje w czynne i bierne prawa wyborcze, które są prawami podstawowymi.

– Jest to ustawa, która obowiązuje od wielu lat. Gdzie była Helsińska Fundacja Praw Człowieka do tej pory? A poza tym, to nie sąd jest kompetentny do tego, żeby zmieniać ustawę. (…) Fundacja chce chronić Krzysztofa Żuka przed wygaśnięciem mandatu. To są rzeczy oczywiste, to jest celowe przewlekanie sprawy. Każdy prawnik wie, jak to zrobić i prezydentowi też to doradzono – skwitował wojewoda Czarnek.

W czerwcu tego roku lubelscy radni wprowadzili zapis o jednogłośnym podejmowaniu decyzji przez radę nadzorczą Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie. Miesiąc później wojewoda lubelski stwierdził nieważność statutu w części dotyczącej jednogłośnego podejmowania decyzji.  Sejmik Województwa Lubelskiego (głosami Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego) – skierował skargę do sądu i we wtorek (21.11) wygrał. Co na to Przemysław Czarnek?

– Moi prawnicy i ja też od początku wiedzieliśmy, że szanse na to, by sąd stwierdził inaczej, są niewielkie, bo nie każda głupota jest niezgodna z prawem. Więc orzekł, że Sejmik Województwa Lubelskiego może nakazać rozstrzyganie spraw w radzie nadzorczej WFOŚiGW wyłącznie w pełnym składzie i wyłącznie jednomyślnie w każdej sprawie. To jest ewenement spotykany tylko w Lublinie, w innych województwach tego nie ma – powiedział Czarnek. (…). – Na pieniądze z funduszu czekają samorządowcy, to są potężne kwoty. Więc jeśli ktoś z członków rady np. zachoruje – paraliżuje to jej pracę. Czy wtedy wnioskodawcy wyciągną pieniądze ze swojej kieszeni i zaniesie samorządom?! – pytał wojewoda. – Jest to głupota sejmiku, a ja jestem po to, żeby chronić pieniędzy lubelskich samorządów. Teraz będę czekał na uzasadnienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i na pewno zaskarżę tę decyzję do sądu administracyjnego tylko po to, żeby przez kolejne pół roku nie obowiązywała jednomyślność i konieczność obecności wszystkich rady. Zrobię to po to, żeby samorządy mogły na bieżąco otrzymywać pieniądze – podsumował wojewoda.

ToNie / opr. SzyMon

Fot. Weronika Pawlak

Exit mobile version