Papież Franciszek chce skorygować tekst modlitwy „Ojcze nasz”. Zdaniem biblisty z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego to bardzo dobra decyzja.
Ojciec święty ma zastrzeżenia do słów „i nie wódź nas na pokuszenie”. Jego zdaniem zostały źle przetłumaczone. – Jako bibliści polscy już dawno zwracaliśmy na to uwagę – zaznacza ks. prof. Mirosław Wróbel, dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Brzmią one tak jakby Bóg chciał nieszczęścia człowieka, jego zła. Ale tak naprawdę te słowa powinny brzmieć: „nie poddawaj nas próbie”, „nie poddawaj nas doświadczeniu”, bądź też trzeba, jak chce papież, zmienić ich podmiot: „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. Wówczas wyraźnie widać, że podmiotem pokuszenia jest Szatan. I podobne tłumaczenia mamy już w najnowszych polskich wydaniach Pisma Świętego.
Nieprecyzyjny dobór słów Modlitwy Pańskiej to skutek tłumaczenia Biblii z greckiego na język łaciński, a później na języki nowożytne. W łacinie nie istnieje odpowiednik słowa „pokuszenie”, który oddawałby znaczenie nadane tekstowi przez ewangelistów.
Nowe tłumaczenie modlitwy „Ojcze nasz” obowiązuje już w Kościele we Francji.
KosI / opr. ToMa
Fot. pixabay.com