Wczorajsza (20.12) decyzja Komisji Europejskiej o uruchomieniu artykułu 7 traktatu Unii Europejskiej wobec Polski nie schodzi z czołówek mediów w Europie i w Polsce. Według dr Michała Wallnera (na zdj.) z Wydziału Politologii UMCS i redaktora naczelnego czasopisma „Prawo i Polityka”, który był gościem porannej rozmowy w Radiu Lublin, obie strony konfliktu wychodzą z zupełnie innych pozycji.
– Z jednej strony Komisja Europejska, która reprezentuje interesy Unii Europejskiej, a z drugiej strony rząd polski, który z zupełnie innych pozycji ocenia tę sytuację i występuje tutaj w roli obrońcy interesu narodowego czy w obronie suwerenności państwowej – mówił gość Tomasza Nieśpiała. – Dodatkowo zwróciłbym uwagę, że powodem wszczęcia procedury praworządności jest ryzyko złamania którejś z wartości wymienionych w artykule 2 traktatu o Unii Europejskiej, a te wartości są określone bardzo ogólnie, tj. demokracja, wolność, równość, rządy prawa. Są to koncepcje, które mogą być różnie interpretowane. (…) Jest to spór i polityczny i prawny, przede wszystkim ma jednak charakter polityczny, bo cała procedura opisana w artykule 7 jest procedurą polityczną, w której uczestniczą polityczne instytucje: Parlament Europejski, Komisja Europejska, Rada Unii Europejskiej. Procedura związana z artykułem 7 określana jest jako „bomba atomowa”, bo skutki jej zastosowania mogą być bardzo dotkliwe dla państwa członkowskiego, włącznie z pozbawieniem takiego państwa prawa głosu w Radzie Unii Europejskiej. Z drugiej strony jest to spór prawny, bo wczoraj Komisja Europejska ogłosiła, że kieruje sprawę Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z uchwaleniem ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Michał Wallner stwierdził, że opozycja może czuć satysfakcję z faktu, iż instytucja zewnętrzna podziela jej ocenę sytuacji, natomiast tak naprawdę w tym sporze nie ma wygranych: – Bo Unia Europejska przegrywa, wchodząc w bezpośredni otwarty konflikt z jednym z państw członkowskich, ale traci również Polska – co najgorsze, może to doprowadzić do spadku popularności idei integracji europejskiej w polskim społeczeństwie, które od początku udziału Polski w Unii Europejskiej popiera ten projekt bardziej niż inne społeczeństwa europejskie.
Premier Mateusz Morawiecki, który w przyszłym roku ma się spotkać z Jean-Claudem Junckerem, napisał na Twitterze, że reforma wymiaru sprawiedliwości, w związku z którą Komisja rozpoczęła procedurę artykułu 7, jest konieczna i że „Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak Unia Europejska. W dialogu między Warszawą a Komisją Europejską potrzebujemy otwartości i uczciwości. Wierzę w to, że podmiotowość Polski da się pogodzić z ideą zjednoczonej Europy”.
– Jean-Claude Juncker i Mateusz Morawiecki mają się spotkać w styczniu. Myślę, że jest pewna szansa na porozumienie – stwierdził Michał Wallner. – Juncker jest oceniany jako bardziej pragmatyczny i elastyczny polityk niż Frans Timmermans, można więc mieć nadzieję, że dojdzie do takiego porozumienia. Będzie to spotkanie na najwyższym szczeblu, gdzie rozwiązuje się najtrudniejsze problemy polityczne.
Decyzja Brukseli zbiegła się w czasie z podpisem prezydenta Andrzeja Dudy pod dwoma ustawami o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Według prezydenta dzięki tym ustawom „ludzie wreszcie odzyskają wiarę w sprawiedliwość, wiarę w polskie sądy”.
– Wczorajsza decyzja Komisji Europejskiej jest formą presji na polski rząd, ale jest to strategia mało skuteczna, bo od 2 lat nie przynosi efektów. Wręcz przeciwnie: już po komunikacie Komisji Europejskiej prezydent Andrzej Duda ogłosił, że podpisze obie kontrowersyjne ustawy – zaznaczył Michał Wallner.
– Polska powinna powoływać się przede wszystkim na przykłady innych państw członkowskich Unii Europejskiej – mówił Michał Wallner. – To może być argument w sporze z Komisją Europejską. Przykładów podwójnych standardów Unii Europejskiej jest więcej. Wspomnę o Irlandii, gdzie sędziów – w tym sędziów Sądu Najwyższego i Wyższego Sądu Powszechnego, czyli najwyższych organów sądowniczych w tym kraju – powołuje prezydent za radą rządu, ale ostatnie słowo w praktyce należy tylko do szefa rządu i ministra sprawiedliwości. Czyli jest to całkowicie upolityczniony proces. W Holandii sędziów Sądu Najwyższego powołuje głowa państwa dekretem królewskim na wniosek drugiej izby Parlamentu, a więc też jest to procedura polityczna.
– Myślę, że na razie możemy spać spokojnie – dodał Michał Wallner. – Reakcja Węgier była bardzo szybka – już wczoraj wicepremier Węgier stwierdził, że obronią Polskę. W Radzie Europejskiej wymagana jest jednomyślność. Oczywiście nie bierze się tu pod uwagę tego państwa, którego dotyczy procedura. 27 państw musi poprzeć decyzję Komisji Europejskiej o wprowadzeniu sankcji. Myślę, że oprócz Węgier możemy także liczyć na inne państwa naszego regionu. Niekoniecznie państwa Grupy Wyszehradzkiej, natomiast myślę, że któreś z nowych państw członkowskich UE powinno nas poprzeć. Europoseł Marek Jurek stwierdził, że już być może na poziomie postępowania w Radzie Unii Europejskiej uda się zablokować tę decyzję. A żeby ją tam zablokować, potrzeba 6 głosów przeciw.
ToNie (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak