Jerzy Kuliński: Chcemy wyprowadzić szpital na prostą

11.12.2017 gosc

Dokończenie wdrażania planu naprawczego związanego z finansami i sfinalizowanie rozbudowy placówki – to najważniejsze wyzwania, jakie stoją przed nowym dyrektorem Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
Jerzy Kuliński, który 4 grudnia wygrał konkurs na to stanowisko, a wcześniej przez ponad rok był pełniącym obowiązki dyrektora, był gościem porannej rozmowy Radia Lublin.

Zapytany o to, czy czuł się „pewniakiem” w konkursie, odpowiedział, że nigdy nie można tak się czuć:

– Zawsze mogą znaleźć się takie osoby, które przedstawią lepszą koncepcję funkcjonowania szpitala bądź mają więcej pomysłów. W szpitalu jest bardzo dużo ciężkich tematów do rozwiązania. Trzeba to układać powoli i z głową, bo nie sztuką jest wylać dziecko z kąpielą, a sztuką jest doprowadzenie szpitala do takiego stanu, jakiego wszyscy byśmy chcieli.

Jerzy Kuliński zaznaczył, że COZL jest chyba jedną z lepszych jednostek jeśli chodzi o leczenie pacjenta onkologicznego, a na pewno najlepszą w województwie lubelskim. Zapytany o to, jak idzie wdrażanie planu naprawczego w COZL, odparł, że sytuacja się stabilizuje:

– W tej chwili wydaje się, że sytuacja już okrzepła i wyszliśmy z impasu, który był jeszcze kilka miesięcy temu. Powoli dochodzimy do normalnej pracy między sobą. Współpracujemy ze wszystkimi związkami zawodowymi przy powstawaniu nowego regulaminu wynagradzania. Wszystkie związki zawodowe są w to zaangażowane. To cieszy, bo widać tutaj nić porozumienia i chęć stworzenia dobrego dokumentu.

Na wyposażenie Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej otrzyma dodatkowe pieniądze – w sumie ponad 41 milionów zł.

– Z tego 35 milionów to dotacja z Unii Europejskiej, którą wywalczyliśmy pod koniec listopada – zaznaczył Jerzy Kuliński. – Pozostały montaż finansowy to m.in. Skarb Państwa. Te środki pójdą przede wszystkim na wyposażenie – będzie to różnego rodzaju aparatura medyczna, począwszy od urządzeń laboratoryjnych i diagnostycznych, poprzez aparaty USG po rezonans magnetyczny. Bardzo szeroki skład. Zakupy będą robione sukcesywnie, ponieważ po pierwsze jest to duża kwota, po drugie jest dużo sprzętu do zakupienia, a po trzecie będziemy starali się to skorelować z końcem inwestycji. Część pójdzie na doposażenie w te miejsca, które w tej chwili już są oddane w budynku, a część będzie funkcjonowała w nowo otwartych lokalizacjach.

Rozbudowa szpitala to według Jerzego Kulińskiego jedno z najważniejszych wyzwań: – Chcielibyśmy przede wszystkim wyprowadzić szpital na prostą. Drugą rzeczą jest dokończenie rozbudowy.

Nowy dyrektor odniósł się również do kolorystyki COZL: – Nie jest to w tym momencie problem najbardziej palący. Jeśli mówimy o kolorystyce, to pojawia się szansa w związku z tym, że za chwilę będziemy przeprowadzali przetarg na wykonawcę, który dokończy inwestycję. Trzeba być jednak świadomym, że nie jest to teraz najważniejsza sprawa, ale z drugiej strony przed wejściem wykonawcy na budowę przeprowadzamy jeszcze analizę projektu. W tym momencie można by w projekcie zmienić kolorystykę, jednocześnie dając szansę na przyszłość zmiany jej za kilka lat, kiedy trzeba będzie po prostu odświeżyć z zewnątrz elewację. Osobiście kolorystyka mi się nie podoba, ale najważniejszą kwestią, na jakiej musimy się skupić jest leczenie pacjenta. Ale możemy się zastanowić i otworzyć dyskusję czy powinno być to zmienione czy nie. Po pewnych ankietach, które zostały przeprowadzone w mediach, już możemy stwierdzić, że głosy są podzielone. Szacujemy, że gdyby robić to w tej chwili, to koszt zamykałby się w 1,5-2 milionach złotych.

– Ten szpital musi mieć otwartą drogę do finansowania się w całym zakresie funkcjonowania i musi być to przeprowadzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia – mówił Jerzy Kuliński. – Jeżeli tego nie będzie, będziemy mieli cały czas zamkniętą drogę. Oczywiście mówiąc o przychodach szpitala możemy patrzeć w dodatkowe miejsca – na tzw. „turystykę medyczną”, czyli pozyskiwanie pacjentów zagranicznych, którzy mogliby znacząco zwiększyć nasze przychody, ale przede wszystkim musimy skupić się na pacjentach z Polski.

ToNie (opr. DySzcz)

Fot. Weronika Pawlak

Exit mobile version