Obawiają się, że zabiorą im dzieci. Kontrowersyjna sprawa rodziny z Wisek

wiski2

Rok temu przeżyli pożar swojego domu. Dziś obawiają się, że mogą zostać im odebrane dzieci. Julia i Paweł Pawlakowie z Wisek, w powiecie bialskim, wychowują czworo dzieci w wieku od 1 roku do 6 lat. Mieszkają w domu, który został postawiony bez odpowiednich zezwoleń. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej złożył do sądu wniosek o wgląd w sytuację rodzinną ze względu na trudne warunki mieszkaniowe.

Taka reakcja GOPS-u zaniepokoiła matkę dzieci Julię Pawlak. – Pani kierownik GOPS-u uzasadnia, że zagrażamy zdrowiu i życiu dzieci. A to nie jest prawda! Czym im zagrażamy? Dbając o nie i poświęcając im czas? Są zadbane, ubrane, czyste, w domu jest higiena, są nakarmione – przekonuje.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Tucznej powziął informację, iż budynek, który zamieszkuje rodzina Pawła i Julii Pawlak, został postawiony bez odpowiednich zezwoleń i stanowi samowolę budowlaną – Małgorzata Zińczuk dyrektor GOPS-u czyta uzasadnienie wniosku w sprawie wglądu w sytuację rodzinną państwa Pawlaków, który skierowała do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej. – Fakt ten został ustalony po pożarze budynku, w którym rodzina zamieszkała. Ojciec dzieci, Paweł Pawlak, obawia się, że stan techniczny budynku może zagrażać bezpieczeństwu rodziny w nim zamieszkującej. Jednak nadal mieszka w nim razem z żoną oraz dziećmi i do chwili obecnej nie podjął starań w tym względzie. GOPS w Tucznie obawia się, że obecne warunki mieszkaniowe mogą zagrażać zdrowiu i życiu rodziny, w tym małoletnich dzieci. W związku z tym, sytuacja w domu jest napięta, nerwowa. Rodzina nie chce współpracować z GOSP Tuczna. Do tego dochodzi postawa roszczeniowa obojga małżonków.

– Składając wniosek o wgląd w sytuację rodziny nie mieliśmy żadnych intencji, by było to powodem odebrania dzieci. Chcieliśmy, aby państwo Pawlakowie nawiązali współpracę z ośrodkiem i abyśmy mogli pomóc – tłumaczy Zińczuk.

Postępowanie opiekuńcze o wydanie zarządzeń opiekuńczych w zakresie władzy rodzicielskiej nad dziećmi państwa Pawlaków wszczął Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej.

Czy rozważana jest możliwość odebrania dzieci rodzicom? – Na obecnym etapie postępowania trudno mówić o jakimkolwiek rodzaju kierunku postępowania. Jest to postępowanie wyjaśniające. Na wstępnym etapie sąd będzie wyłącznie badał, czy dobro dziecka jest zagrożone – mówi sędzia Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Nie ma żadnych przesłanek, aby mieć dalej idące wnioski.

Dlaczego dom państwa Pawlaków, który po pożarze został w dużej części wyremontowany, został postawiony bez wymaganych zezwoleń? – Nie mieliśmy na to pieniędzy. Projekt kosztował 7 tysięcy złotych, a dom został wybudowany bez wielkich wkładów finansowych. Miałem las, więc drzewo pozyskaliśmy stamtąd – tłumaczy ojciec rodziny, Paweł Pawlak. – W 2016 roku był pożar. Wójt, z własnej woli, w ramach pomocy, zaoferował zalegalizowanie tego budynku. Żona, wierząc z te zapewnienia, zadecydowała, że będziemy remontować. Ja byłem zwolennikiem budowy nowego domu, bo nie wierzyłem w pomoc wójta.

– Gmina interweniowała, a przedsiębiorcy wykonali obiecane zakresy, czyli mapy do celów projektowych oraz dokumentację. Ostatnim działaniem państwa Pawlaków, którym przekazano dokumentację, było udanie się do wydziału budownictwa w starostwie i złożenie wniosku  o pozwolenie na budowę lub zgłoszenie na budowę. A tego nie zrobili – wyjaśnia wójt gminy Tuczna, Zygmunt Litwiniuk.

– W starostwie nikt nie przyjął od nas tych dokumentów, ponieważ były one bez podpisów i pieczątek. Tam pani kierownik odesłała nas do domu i powiedziała, że nic od nas nie przyjmie – dodaje Julia Pawlak.

Paweł Pawlak udostępnił projekt remontu domu, który miał być realizowany dzięki pomocy wójta, jednak nie było na nim podpisów architekta. Z kolei wójt twierdzi, że takie podpisy zostały złożone.

Rodzina państwa Pawlaków rozpoczęła budowę nowego domu. W tym przypadku rodzina uzyskała wymagane zezwolenia.

MaT

Fot. Małgorzata Tymicka

Exit mobile version