Do bulwersującego zdarzenia doszło wczoraj (25.01) na osiedlu Piastowskim w Lublinie. Ktoś rozłożył żrące preparaty na trawniku. Kapsułkę do udrażniania rur zjadł pies. Ze stratą ukochanego zwierzęcia nie może pogodzić się właścicielka:
– Jakiś zwyrodnialec, arcypodła osoba, zamordowała ją. I to w tak okrutny sposób. Wczoraj straciłam Tosię i do dzisiaj nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ona musiała tyle wycierpieć. Być może to jest zwyrodnialec, który chętnie by i ludziom zrobił krzywdę, ale boi się odpowiedzialności. A tutaj czuje się bezkarny. Chciałabym, żeby śmierć Tosi nie poszła na marne.
– Tosia trafiła do nas w tragicznym stanie – mówi Elżbieta Tarasińska, prezes Stowarzyszenia Lubelski Animals. – To były ostatnie chwile jej życia, mimo że właścicielka natychmiast zauważyła, że ze zwierzęciem dzieje się coś złego, wsiadła w samochód i z przyjaciółmi przywiozła ją do naszej przychodni weterynaryjnej. Każda jedna chwila pogłębiała jej agonię. Preparat, który zwierzę spożyło, zrobił tak wielkie spustoszenie w przewodzie pokarmowym, że nastąpił krwotok wewnętrzny. Była to bardzo silnie żrąca substancja. Nie było tu mowy o żadnej operacji, żadnym tamowaniu, ponieważ tam rozchodziły się naczynia krwionośne. Tosia w okrutnych cierpieniach, z jękiem i wielką boleścią dokonała żywota.
– Nie zorientowałam się od razu – mówi właścicielka. – Widziałam, że nie ma ochoty na jedzenie, więc byłam zaalarmowana i bacznie się jej przyglądałam, ale wszystko działo się błyskawicznie.
– W przypadku zabicia zwierzęcia lub znęcania się nad nim, istnieje zagrożenie karą do 2 lat pozbawienia wolności – mówi młodszy aspirant Marek Kulibab. – Kiedy dochodzi do zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem, jest to do 3 lat pozbawienia wolności. Co ciekawe, ustawa przewiduje również możliwość orzeczenia zakazu posiadania zwierzęcia od roku do 10 lat oraz bardzo dużą nawiązkę, aż do 100 tysięcy złotych.
– Nie jest to pierwszy przypadek – dodaje Elżbieta Tarasińska. – Jeszcze nie oschły mi łzy po mojej suce, która 2 tygodnie temu w bardzo podobny sposób została otruta preparatem na gryzonie. Ten preparat działał kilka dni i mimo intensywnej opieki naszych lekarzy, nie udało się jej uratować. Moja suka odeszła w Śródmieściu. Myślę, że robią to ludzie słabi. Zwyrodnialcy, którzy mają satysfakcję, kiedy zadają innej istocie cierpienie.
– Od wielu lat słyszymy o takich szokujących metodach znęcania się nad zwierzętami i dziwi nas fakt, że do tej pory tylko się o tym mówi, a nie ma żadnych działań. Nikt się z nami, jako organizacją broniącą praw zwierząt, nie kontaktuje. Sami jesteśmy bezsilni, ale myślę, że gdybyśmy się wszyscy zaangażowali, to udałoby nam się takich sprawców przynajmniej spłoszyć. Chcielibyśmy zorganizować zbiórkę publiczną, dzięki której moglibyśmy zebrać jakąś kwotę, która stanowiłaby nagrodę dla osoby, która wskazałaby sprawcę tego nikczemnego czynu bądź innych czynów.
Sprawa została już zgłoszona na policję. Weterynarze i miłośnicy zwierząt apelują, aby podczas spacerów uważać na swoje czworonogi. Najlepiej wyprowadzać je kagańcu.
LilKa
Fot. archiwum