Pożar przechowalni owoców koło Białej Podlaskiej

stra2

Trwa akcja dogaszania pożaru trzech hal – przechowalni owoców w miejscowości Kolonia-Dobryń, w powiecie bialskim. Na szczęście w wyniku zdarzenia nikt nie został pokrzywdzony.

– Pożarem objęta jest hala produkcyjno-przemysłowa, gdzie nie były magazynowane przetwory rolnicze, a nagromadzone były materiały palne – mówi brygadier Artur Tomczuk, Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej. – Nie znamy dokładnej przyczyny zdarzenia. Gdy przyjechali strażacy większość hal była objęta pożarem, metalowe konstrukcje i stalowe dachy uległy zawaleniu. Prowadzimy dogaszanie pożaru, który znajduje się w zawalonych częściach. W największej fazie działań było ponad 14 zastępów straży, w tej chwili zostały przemieszczone. Udało się nie dopuścić do przejścia pożaru na przyległe hale.

– Akcja gaśnicza jest trudna ze względu na powierzchnię obiektu, potrzeba bardzo dużo wody, która jest dowożona przez jednostki na miejsce akcji – zaznacza mł. bryg. Mirosław Byszuk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej. 

– Na początku akcji pojawił się problem z dostarczeniem wody do gaszenia pożaru – tłumaczy Tomasz Szewczyk, komendant gminny związku Ochotniczej Straży Pożarnej w Zalesiu. – Dostaliśmy informację, że należy zwiększyć ciśnienie na sieci. Gdy przyjechało więcej jednostek pobór zrobił się silniejszy. Uruchomiliśmy pompy z ujęcia wody w Zalesiu na maksymalne ich obroty. Myślę, że to poprawiło jakoś jej dostarczenia, a pomoc została udzielona szybciej.

– W hali znajdowało się dużo materiałów palnych pochodzenia organicznego, było to w większości drewno, skrzynie, palety, a także puste pojemniki po środkach ochrony roślin. Chronimy strażaków, nie wchodzą do strefy bez urządzeń i ochrony osobistej – wyjaśnia brygadier Artur Tomczuk. 

– To była duża chłodnia, komora hermetyczna – trzymane były owoce. Z czego ten płomień się pojawił to nie wiadomo, gdy zobaczyłem to czarny dym już był. Tam wszędzie było dużo styropianu – mówi sąsiad Edward Mielczarek.

– Straty będziemy określać z gospodarzem – dodaje Tomczuk. – Nie znamy wartości obiektu. Uratowana jest większość kompleksu budynków halowych i produkcyjnych na gospodarstwie.

Na razie nie wiadomo czy hale były ubezpieczone.

MaT

Fot. Małgorzata Tymicka

Exit mobile version