Przemytnicy kradzionych pojazdów wciąż starają się zaskoczyć pograniczników. Przerobione numery identyfikacyjne, podrobione dowody rejestracyjne, „akcje solo” i na „wtopienie się w tłum”, czyli kradziony samochód na lawecie załadowanej legalnymi autami. Coraz częściej trafia się sprzęt rolniczy i budowlany.
– Miniony rok zakończył się większą liczbą ujawnień kradzionych pojazdów na granicy niż rok 2016 – informuje rzecznik prasowy Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej podporucznik Dariusz Sienicki. – W 2017 roku odzyskaliśmy prawie 400 pojazdów o wartości ponad 17 milionów złotych. Rok wcześniej było to 366 aut o wartości 16 milionów złotych. Jak pokazują statystyki kradzieże to bardzo duży problem. Z reguły są to samochody skradzione w krajach Europy Zachodniej, dominują marki niemieckie oraz japońskie.
– W minionym roku odgotowaliśmy wzrost tego typu spraw. W 2016 roku było to ok. 50, a w 2017 powyżej 60 – zauważa podkom. Ewa Czyż, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Chełmie. – Pojazdy ujawnione przez straż graniczną są zabezpieczane przez policjantów, później przekazywane są prawomocnym właścicielom.
– Najdroższym odnalezionym autem był lexus o wartości 600 tysięcy złotych. Odzyskaliśmy go na drogowym przejściu granicznym w Sławatyczach. Samochód skradziono na terenie jednego z państw Europy Zachodniej, a próbował nim wyjechać obywatel Białorusi – wyjaśnia Sienicki. – Ciekawostką był ciągnik rolniczy odzyskany w Dorohusku, który został skradziony na terytorium Japonii. W sezonie wiosenno-letnim odzyskujemy np. kradzione rowery. Mieliśmy ciekawy przypadek, gdy po odzyskaniu roweru w Dorohusku zgłosił się właściciel z Warszawy, który na stronie internetowej zobaczył swoją własność.
– Istnieją dwie metody: szybka próba wywozu samochodu za granicę lub przerabianie numerów VIN, czasem zdarzają się podróbki dowodów rejestracyjnych. Auta coraz częściej kradzione są, aby nie tylko wywieźć je do wschodnich sąsiadów, ale by w „dziuplach” rozebrać je i sprzedać na części. To czasem przynosi większy zysk przestępcom – tłumaczy rzecznik prasowy Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. – Coraz częściej odzyskujemy również sprzęt rolniczy: ciągniki, kombajny oraz sprzęt budowlany: ładowarka czy koparka. W 2017 roku udało się nam rozbić grupę przestępczą, która sprowadzała kradzione ciągniki do Polski, tutaj próbując je zalegalizować. Ludzie, nabywający je po tańszej cenie, byli nieświadomi jego pochodzenia. Tym samym stali się ofiarami działalności przestępczej.
– W sprawach paserkich zagrożenie karą wynosi od 3 do 5 lat pozbawienia wolności. Natomiast usuwanie lub przerabianie znaków identyfikacyjnych poddane jest karze pozbawienia wolności do 3 lat – wyjaśnia podkom. Czyż.
Straż graniczna wciąż udoskonala swój system walki z przestępczością. – Mamy coraz lepszy sprzęt do sprawdzania pojazdów, specjalistów współpracujących z producentami samochodów. Dysponujemy większą ilością baz danych. Rosną ceny pojazdów, więc rośnie także wartość odzyskiwanych aut na granicy – zaznacza Sienicki.
Już od nowego roku Nadbużański Oddział Straży Granicznej udaremnił kilka prób wyjechania z Polski kradzionymi samochodami. Wczoraj (03.01) na przejściu drogowym w Dorohusku zatrzymano Ukraińca, który próbował przekroczyć granicę zarejestrowanym w Polsce mercedesem S klasy o wartości 50 tysięcy złotych, który był kradziony.
DoG
Fot. nadbuzanski.grazgraniczna.pl