Śmigłowce ratunkowe tankują paliwo przed lotem na Nanga Parnbat

Śmigłowce z czwórką polskich himalaistów spieszących na pomoc dwójce wspinaczy na Nanga Parbat, wylądowały w Skardu w Pakistanie, gdzie tankują paliwo. Organizatorzy wyprawy nie wykluczają możliwości zabrania przez ekipę lekarza ze względu na zły stan zdrowia i odmrożenia, których doznali oczekujący pomocy. Przed nimi 300 kilometrów lotu w rejon akcji ratowniczej. Potrwa to ponad 2 godziny.

W skład ekipy ratunkowej wchodzą: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor i lublinianin Piotr Tomala. Deklarują, że są gotowi podjąć akcję natychmiast po wylądowaniu mimo kończącego się dnia, by jak najszybciej dotrzeć do uwięzionych na zboczach Nanga Parbat Tomasza Mackiewicza i Elizabeth Revol. Ponieważ śmigłowce nie mogą latać powyżej 4 000 metrów ratowników czeka długa wspinaczka. Szef wyprawy na K2 ocenia, że w normalnych warunkach potrwałaby co najmniej półtora dnia. Jutro w rejonie szczytu Nangi spodziewane jest pogorszenie pogody i śnieżyca.

Dziś przed południem Elisabeth Revol wysłała SMS-a do rodziny. Informuje, że wciąż jest się na wysokości 6700 metrów, gdzie spędziła ostatnią noc. Ma odmrożone palce stóp. Polak, z którym rozdzieliła się ponad dobę temu, jest w namiocie, półtora kilometra wyżej. Nie ma z nim kontaktu. Prawdopodobnie cierpi na ślepotę śnieżną i chorobę wysokościową.

IAR

Fot. pixabay.com

CZYTAJ: Lubelski himalaista w ekipie ratunkowej zmierzającej na Nanga Parbat

Exit mobile version