Tomasz Mackiewicz i Elizabeth Revol zdobyli szczyt Nanga Parbat. To dopiero drugi taki wyczyn w historii himalaizmu. Po zejściu z wierzchołka, na wysokości 8126 m n.p.m. Francuzka zauważyła, że jej kolega cierpi na ślepotę śnieżną oraz ma liczne odmrożenia twarzy, rąk i nóg. Revol zabezpieczyła Mackiewicza pod szczytem, a sama poszła po pomoc. Zdołała zejść na wysokości ok. 6000 m n.p.m. i tam spotykała Adama Bieleckiego i Denisa Urobko, którzy kilkanaście godzin wcześniej zorganizowali akcję ratunkową.
– Było po prostu już za późno na to, aby uratować Tomka Mackiewicza. Choroba wysokościowa na tej wysokości prowadzi do bardzo dużego osłabienia organizmu. Człowiek jest niezdolny dalej funkcjonować – mówi sekretarz generalny Polskiego Związku Alpinizmu Marek Wierzbowski. – Nawet podanie leków i tlenu w takiej sytuacji nie pomoże wystarczająco, żeby osoba była w stanie wejść – dodaje.
Marek Wierzbowski zwraca uwagę, że Elizabeth Revol zawdzięcza życie zarówno swej determinacji, jak i szybkiej akcji ratunkowej. Francuzka jest w stolicy Pakistanu, Islamabadzie, a himalaiści odpoczywają i mają wrócić do bazy pod K2. Wierzbowski podkreśla, że sama akcja ratunkowa była wielkim wyzwaniem. – To są ekstremalne warunki. Jest bardzo wysoko i nie można liczyć na pomoc ze strony helikoptera. Chory nie jest w stanie poruszać się o własnych siłach i w tym momencie uratowanie jest niemożliwe lub skrajnie trudne – dodaje.
Tak szybka reakcja na wydarzenia nie byłaby możliwa bez zebrania ok. 200 000 złotych od darczyńców. Później w pomoc zaangażowało się także Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Na wysokości ok. 5500 m n.p.m. z pomocą ruszyli Botor i Tomala. Dotychczas 30 razy próbowano zdobyć Nanga Parbat zimą.
IAR