Około 4% lekarzy w Polsce nie uzupełniło kwalifikacji i straciło uprawnienia do pracy w pogotowiu ratunkowym. W Lubelskiem nie ma jednak problemu z obsadą karetek – twierdzą dyrektorzy stacji pogotowia ratunkowego.
Lekarze jeżdżą w karetkach typu S, czyli specjalistycznych. Od nowego roku, w związku z niespełnieniem szczegółowych wytycznych dotyczących specjalizacji lub nierozpoczęciem szkolenia w dziedzinie medycyny ratunkowej, część medyków musiała zrezygnować z pracy w karetkach.
– W Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Lublinie pracuje 64 lekarzy w 9 karetkach. Od nowego roku pracy nikt nie stracił. Generalnie brakuje lekarzy, co może zmusić nas do przekształcenia „esek” w karetki typu P (podstawowe) – mówi dyrektor Zdzisław Kulesza.
W chełmskim pogotowiu nie przedłużono umów z 3 lekarzami. – Planowaliśmy likwidację 1 z 4 karetek, ale na szczęście udało się pozyskać kilku nowych lekarzy – mówi tamtejszy dyrektor Tomasz Kazimierczak.
W Zamościu nikt pracy nie stracił. W pogotowiu, w 4 „eskach” jeździ 31 lekarzy.
W Białej Podlaskiej 4 karetki obsadza 27 medyków. Jednemu – z powodu braku uprawnień -nie przedłużono umowy, ale przyjęto nowego lekarza.
PaSe
Fot. archiwum