Z drzew zostały kikuty. Kontrowersyjna przycinka we Włodawie

wlodawa tnie drzewa 4

dav

We Włodawie kolejne drzewa zostały drastycznie przycięte. Mieszkańcy walczący o zieleń miejską są oburzeni i bezradni. Jednak tym razem zdecydowane kroki zapowiada magistrat.

Po grudniowej podcince kilkudziesięciu drzew przy alei Jana Pawła II i ulicy Chełmskiej grupa mieszkańców skierowała do burmistrza list otwarty. Prosili w nim o przeciwdziałanie niszczeniu zieleni miejskiej i dołączyli dwie opinie dendrologów, wskazujące na okaleczenie podciętych drzew.

– Burmistrz obiecał upublicznić nasz list na stronie urzędu miejskiego i zająć się sprawą – mówi jedna z mieszkanek Włodawy, Edyta Gałan. – Ale tej informacji nie ma, a spółdzielnia dalej robi to samo. Przycięła lipy przy przychodni, skróciła czubek modrzewia. Te działania są prowadzone, nie wiadomo po co. Widać, że dokonujące ich osoby tak naprawdę nie wiedzą, co robią.

– Realizujemy wnioski i skargi mieszkańców. Skargi dotyczą obecności wron, które zakłócają spokój. Są też związane z bezpieczeństwem zwłaszcza przed parkingami. Te drzewa podczas burz stanowią prawdziwe zagrożenie zarówno dla ludzi, jak i ich mienia. Jeśli rosną wzdłuż budynków, pojawiają się poważne problemy z nasłonecznieniem mieszkań na parterze czy pierwszym piętrze. Ponadto lokatorzy skarżą się, ze korony drzew przeszkadzają im w odbiorze telewizji. I tylko z tych względów podcinamy – wyjaśnia Marian Ścisłowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej we Włodawie.

– Jest problem z kawkami, które nocują na drzewach. I to jest trochę przykrywane tym, że drzewa zagrażały ludziom i stwarzały niebezpieczeństwo. Takie wytłumaczenie jest dziwne, bo niektóre rosły na trawniku, odsunięte od ulicy – uważa Edyta Gałan. – Jestem przerażona, dlatego że w pewnym momencie, gdzie się tylko nie popatrzy, będziemy mieli takie kikuty. Bo to nie są już drzewa, tylko kikuty.

– Te drzewa teraz koszmarnie wyglądają. Po prostu straszą. Tu nie tyle chodzi o ptaki, ale o wygodnictwo. Służby komunalne później nie muszą sprzątać liści, nie trzeba o to dbać – sądzi Józef Szmidt.

– Staramy się robić to, tak jak określają przepisy, czyli zachować minimum 30 procent korony drzewa – odpowiada Marian Ścisłowski.

– W niektórych sytuacjach będziemy zmuszeni wszcząć postępowanie, ponieważ ta wycinka przekracza dopuszczalną skalę. Myślę, że w najbardziej kontrowersyjnych sytuacjach pojawi się nawet groźba kary finansowej. Niestety troszeczkę wymknęło się to spod kontroli – stwierdza burmistrz Włodawy, Wiesław Muszyński. – Pracujemy też nad dokumentem odnośnie utrzymania terenów zielonych w mieście. Będzie on zawierać jasne wskazówki, co do przycinki drzew, tak, żeby był nad tym konkretny nadzór. Bo teraz wykorzystywany jest fakt, że nie potrzeba na nią żadnych zgód.

– Nie może być tak, że jedna czy dwie osoby zgłaszają, iż przeszkadzają im ptaki i bez problemu ścinamy, a reszta mieszkańców nic o tym nie wie – oburza się Edyta Gałan.

O informacje dotyczące podcinki drzew we Włodawie poprosił Wydział Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Tymczasem prezes spółdzielni zapowiada kolejne podcinki na osiedlu Białym, przy ulicy Korolowskiej oraz Kleeberga.

DoG

Fot. nadesłane

Exit mobile version