Adam Abramowicz: Reakcja polityków w Izraelu była niewspółmierna

1522013 lg 1

Co się dzieje w relacjach Polski z Izraelem po uchwaleniu nowelizacji Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej?

Na ten temat poseł Adam Abramowicz (PiS) (na zdj.) – wiceprzewodniczący Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej rozmawiał z redaktorem Tomaszem Nieśpiałem.

– Przez lata budowaliśmy dobre relacje z Izraelem. Wydawało się, że tamta strona rozumie Polskę w tej potrzebie zaprzeczenia oskarżeniom o „polskie obozy” – powiedział na antenie Radia Lublin poseł Abramowicz. – To określenie pojawiało się i w prasie amerykańskiej, i w niemieckich programach telewizyjnych. (…) Wydawało się, że Izrael chce stanąć po stronie prawdy historycznej, bo w 2016 roku były konsultacje międzyrządowe z udziałem premierów obydwu krajów i ministrów spraw zagranicznych. Został ogłoszony komunikat, że Polska i Izrael będą stały na straży obrony prawdy historycznej, że będą występować przeciwko określeniu „polskie obozy zagłady”, czy „polskie obozy śmierci” i to, co się stało było ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich. Dlatego też ustawa, która od ponad 1,5 roku jest procedowana w Sejmie była konsultowana z Izraelem i te dwa uzupełniające zapisy, że będzie można prowadzić działalność naukową – w zakresie, że naukowcy nie będą się musieli obawiać stawiać różnych tez i działalność kulturalna – były to zapisy, na które Izrael oczekiwał. Być może trochę zaspaliśmy sprawę zapominając, że termin, w którym Sejm uchwalił tę ustawę wpisuje się w kampanię wyborczą w Izraelu. Oceniam, że to właśnie spowodowało niewspółmierną do przyczyn reakcję strony izraelskiej, po prostu tamci politycy grają tym problemem chcąc uzyskać jak najwięcej głosów. Pierwszy zaczął Ja’ir Lapid, który powiedział wprost, że były polskie obozy śmierci, mówił coś o swojej babci, którą ponoć Polacy mieli zamordować. Okazało się natomiast, że babcia wywodzi się z zupełnie innych regionów Europy. Zdaje się z Serbii. Tym tropem poszedł Binjamin Netanjahu, nie chcąc stracić głosów wyborców w Izraelu. I tu jest właśnie problem – okazało się, że w Izraelu jest nadal bardzo wiele resentymentów antypolskich, na co my pracując w naszym zespole, nie za bardzo zwracaliśmy uwagę, bo wydawało się, że wszystko jest w porządku, że wspomniane resentymenty i po stronie polskiej i izraelskiej cichną oraz, że ta współpraca i przyszłość idzie w dobrym kierunku, a tu okazało się, że nie. Z drugiej strony może dobrze, że to pękło, bo teraz będziemy mogli zacząć budować na prawdzie – dodaje.

Czy zapisy ustawy nie będą martwe, bo jak pociągnąć do odpowiedzialności kogoś, kto na drugiej półkuli wygłasza brednie o Holokauście?

– Będziemy mogli pociągać do odpowiedzialności na terenie naszego kraju – zaznacza Abramowicz. – Zaszła taka okoliczność, że Ja’ir Lapid, jeśli wygra wybory, może się obawiać przyjazdu do nas, chyba, że odwoła swoje słowa. (…) Izrael też wprowadził takie przepisy – chodzi o „kłamstwo oświęcimskie” za nim zrobiły to też inne kraje i to jest skuteczne. Zarzuca się nam, że poprzez tą ustawę w Internecie pojawiło się setki tysięcy razy sformułowanie „polskie obozy”, ale należy zwrócić uwagę, że to wcale nie jest tak najgorzej. Dlatego, że ktoś, kto przechodził obojętnie nad tym terminem teraz się zaczyna zastanawiać, a znany na Lubelszczyźnie Seweryn Aszkenazy (polsko-amerykański przedsiębiorca, hotelarz i marszand sztuki żydowskiego pochodzenia – przyp. red.) stanął w obronie ustawy i dobrego imienia Polski. Powiedział on, że osiągnęliśmy sukces, ponieważ problem używania sformułowania „polskie obozy zagłady” rozprzestrzenił się na cały świat i ludzie zaczęli się zastanawiać, dlaczego to jest nieprawda – dodaje.

Z opublikowanego dzisiaj (05.02) dla „Rzeczpospolitej” sondażu IBRIS wynika, że chociaż większość Polaków popiera kierunek zmian dotyczących Ustawy o IPN, to jednak opowiadają się także za jej zastopowaniem ze względu na krytykę zagraniczną. Wejście nowelizacji w życie chce 36% ankietowanych, a 39% respondentów twierdzi, że ustawę należy wstrzymać. Czy prezydent Andrzej Duda będzie miał dylemat co zrobić w tej sprawie?

– Raz jeszcze podkreślę, że reakcja polityków w Izraelu była niewspółmierna do przyczyn, ponieważ w żadnym zapisie tej ustawy nie negujemy prawa ocalałych do komentowania swoich losów w kontekście np. polskich szmalcowników, którzy byli i których Polskie Państwo Podziemne skazywało na śmierć – podkreśla poseł Abramowicz. – Jeśli chodzi o sytuację międzynarodową, zaczęła ona przybierać zupełnie inny bieg. Wczoraj (04.02) minister spraw zagranicznych Niemiec – Sigmar Gabriel, oświadczył  że „Naród niemiecki ponosi wyłączną odpowiedzialność za organizację Holokaustu narodu żydowskiego i zbrodnie na narodzie polskim. (…) Jeśli byli pojedynczy kolaboranci, to oni tutaj nic nie zmieniają”. Nie wiem, jak teraz w Izraelu te słowa się  odbiją, ponieważ są one bardzo ważne. Przypomnę, że były minister spraw zagranicznych Izraela – Moshe Arens w gazecie „Haaretz” zajął podobne stanowisko, także teraz się okazuje, że w Izraelu są politycy, którzy są odpowiedzialni i chcą dążyć do prawdy więc wstrzymajmy się z tą krytyką międzynarodową. Mamy sygnały pozytywne i jeżeli teraz będziemy dalej prowadzili spokojną dyskusję, to myślę, że wytłumaczymy i społeczeństwu Izraela i światu, jaki jest sens tej naszej ustawy – podsumował gość porannego programu Radia Lublin.

ToNie / opr. SzyMon

Fot. www.abramowicz.com.pl

CZYTAJ: Posłowie o ustawie o IPN

Exit mobile version