Wójt gminy Drelów w powiecie bialskim chciałby sprowadzić na teren gminy repatriantów. Ustawa o repatriacji daje możliwość zorganizowanego powrotu do ojczyzny osobom polskiego pochodzenia zamieszkującym przed dniem wejścia w życie ustawy na azjatyckim terytorium dawnego.
Jeszcze kilka lat temu wójt gminy Drelów próbował przekonać radnych, by na terenie gminy osiedlali się repatrianci – wówczas radni byli przeciwni. Przepisy się zmieniły i państwo polskie daje większe wsparcie rodzinom repatriantów, które zamierzają się osiedlić w Polsce.
– Chyba nikogo nie należy przekonywać, że repatriacja to nasz obowiązek – zaznacza Piotr Kazimierski, wójt gminy Drelów. – Ci wszyscy, którzy zostali skrzywdzeni przez historię, sąsiadów, wojnę i zsyłki winni do nas wrócić. Skoro stać było na to Izrael, Niemcy i wiele innych państw, do dlaczego my nie mielibyśmy ich przyjąć. Jest to też w naszym interesie. Gminy się wyludniają, coraz trudniej znaleźć dobrych pracowników, mamy mniej dzieci w szkołach. Jeśli do nas wrócą, to nie będzie to żadną stratą.
Kto może zostać uznany za repatrianta?
– Wizja krajowa umożliwiająca repatriację może być wydana osobie, która jest pochodzenia polskiego i przed 2001 rokiem zamieszkiwała na stałe na terytorium obecnych republik: Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu czy też azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej. Jedną z możliwości przyjazdu do Polski repatriantów jest skorzystanie z zaproszenia wystosowanego przez gminę. W tym przypadku samorząd zapewnia rodzinie w pełni wyposażone mieszkanie oraz pomaga w znalezieniu zatrudnienia – mówi Andrzej Szarlip z biura wojewody lubelskiego.
– Na chwilę obecną mamy niezamieszkałą część byłej szkoły podstawowej w Pereszczówce. Gdyby udało się uzyskać dofinansowanie od wojewody na adaptację tych pomieszczeń dla potrzeb takiej rodziny to można przygotować takie mieszkanie nawet dla rodziny wielodzietnej. Gmina jest zobowiązana do wsparcia: zapewnienia pracy, mieszkania i jego opłacenie przez dwa lata – zaznacza wójt gminy. – Nie mam najmniejszego problemu ze znalezieniem pracy dla tych osób, ponieważ już teraz mam deklaracje chęci zatrudnienia ich od lokalnych przedsiębiorców.
Jak Polacy znaleźli się za wschodnią granicą?
– Były to zazwyczaj konsekwencje po powstaniowe lub represje – przypomina Robert Kozyrski, historyk. – Według posiadanych przez nas danych, w latach 1939 – 1945 w głąb obszaru Związku Radzieckiego zostało wywiezionych ponad milion Polaków.
Temat repatriacji będzie poruszony na najbliższej sesji rady gminy. Przewodnicząca Anna Ciesielska, zapowiada, że w tej sprawie będzie popierała stanowisko wójta. – To dobry pomysł. Ludzie z pewnością są stęsknieni, ich korzenie zostały w Polsce. W zależności od posiadanego przez nas miejsca możemy ich przyjąć i zakwaterowywać.
Na terenie województwa lubelskiego w ubiegłym roku osiedliło się 10 repatriantów.
Jak informuje Andrzej Szarlip z biura wojewody, repatriant może liczyć ze strony polskiej na pokrycie kosztów przyjazdu, otrzymuje też pieniądze na zagospodarowanie i bieżące wydatki w wysokości dwukrotnego przeciętnego wynagrodzenia. Dodajmy, że w przypadku kiedy osiedlenie repatriantów w Polsce poprzedzone jest ich pobytem w ośrodku adaptacyjnym, wówczas otrzymują dofinansowanie na zakup mieszkania bądź jego wynajem. Aktualnie czteroosobowa rodzina otrzymuje wsparcie w kwocie 125 tys. zł. Jeśli rodzina nie zdecyduje się na zakup mieszkania, rząd dofinansuje jego wynajem – w kwocie 300 zł miesięcznie na każdego członka rodziny.
MaT
Fot. archiwum