Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej ogłosił dziś (07.02), że wycofuje się z prac Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków na terytorium Polski i proponuje, aby prace forum całkiem przenieść na Ukrainę. – Przestrzegając wartości otwartego dialogu i wolnego dostępu do źródeł, zwracamy się do polskich kolegów z propozycją kontynuowania dyskusji historycznych na terytorium Ukrainy, gdzie nie obowiązują żadne ograniczenia czy dyktat polityczny w kwestii ocen przeszłości – czytamy w komunikacie ukraińskiej instytucji.
Czy to oznacza koniec dialogu naukowców z obydwu krajów? – Praktycznie nie ma już dialogu. Ukraińcy w tym momencie go zrywają – uważa prof. Mirosław Szumiło z Biura Badań Historycznych IPN i UMCS w Lublinie, który brał udział w ostatnich obradach Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków. W skład powołanego w 2015 roku forum wchodzi po 6 historyków – specjalistów w dziedzinie stosunków polsko-ukraińskich. Spotkania reprezentantów obu państw odbywają się naprzemiennie w Polsce i na Ukrainie. Do tej pory odbyło się ich pięć. Ostatnie miało miejsce w Czerkasach na Ukrainie w październiku ubiegłego roku. Kolejne miało się odbyć w marcu w Polsce, ale wiele wskazuje na to, że może do niego nie dojść.
Ukraiński IPN w specjalnym komunikacie przekazuje, że w związku z nowelizacją nowego prawa nie może on zagwarantować ukraińskim badaczom wolności słowa na terytorium Polski czy wręcz bezpieczeństwa podczas ich pobytu. Nowelizacja ustawy o IPN w Polsce przewiduje m.in. odpowiedzialność karną za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950.
– Ze strony ukraińskiej padają – oprócz zastrzeżeń co do zakresu wolności słowa są obawy – czy historycy, którzy przyjadą do Polski głosić swoje tezy, nie zostaną aresztowani – mówi prof. Szumiło.
To nie jedyna dzisiejsza reakcja na wczorajszą decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, który zdecydował, że podpisze nowelizację ustawy o IPN i skieruje ją jednocześnie do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał czy nowe prawo nie ogranicza swobody wypowiedzi.
Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin napisał na swojej stronie internetowej, że „prawda historyczna nie zna granic państwowych”. Szef ukraińskiej dyplomacji dodał, ze „prawda historyczna jest, albo należy jej szukać i nie pomogą tutaj żądne akty prawne”. Jak zaznaczył, on sam będzie dążył do prawdy, szanował tych, którzy na to zasłużyli i piętnował tych, których czyny były haniebne.
Jak mówił na antenie Radia Lublin w programie „Studio wschodnie” prof. Andrzej Gil z Katedry Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II – krwawe wydarzenia na kresach, w ocenie których różnią się Polscy i Ukraińscy badacze to nie jest sprawa dla historyków lecz dla organów ścigania. – Wydarzenia jak zbrodnia wołyńska to nie historia, ale sprawa kryminalna.
– Problem polega na tym, że zbrodnie te do tej pory były ścigane, ale z innego zapisu. Pozostałe zbrodnie – nie komunistyczne i nie nazistowskie, ale zbrodnie przeciwko ludzkości – zauważa prof. Szumiło. – Zerwanie ogłosił Wołodymyr Wiatrowycz, szef ukraińskiego IPN, który zatrzymał polskie ekshumacje i kreuje politykę historyczną Ukrainy. Zastanawiające mogą być decyzje, które zapadną powyżej niego – na szczeblu prezydenckim czy rządowym – dodaje. Tego dowiemy się prawdopodobnie w połowie lutego. Wtedy do Polski ma przybyć wicepremier Ukrainy Pawło Rozenko, który o tej sprawie będzie rozmawiał z wicepremierem Piotrem Glińskim.
– Ze zdziwieniem przyjęliśmy oświadczenie ukraińskiego IPN o braku możliwości kontynuowania prac Polsko-Ukraińskiego Forum Historyków w jego dotychczasowym formacie – oświadczył polski Instytut Pamięci Narodowej. Dodał, że obawy dotyczące bezpieczeństwa ukraińskich uczestników debat naukowych na terytorium Polski są „całkowicie nieuzasadnione, wręcz prowokacyjne”.
Radio Lublin rozmawiało dziś z dwoma polskimi badaczami powołanymi w skład Polsko Ukraińskiego Forum. Żaden z nich nie chciał jednak komentować zarówno nowego polskiego prawa, jak i ukraińskich reakcji na nie.
Przypomnijmy, że w zbrodniach na Kresach zginęło ponad 100 tysięcy Polaków. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12 tysięcy ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
ToNie / IAR
Fot. Dorota Lewsza, IPN / archiwum