O kolejnej odsłonie polsko-izraelskiego sporu o nowelizację ustawy o IPN mówił w porannej rozmowie Polskiego Radia Lublin ks. prof. Zygmunt Zieliński, emerytowany historyk Kościoła z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, publicysta. Z gościem rozmawiał Tomasz Nieśpiał.
Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że nie będzie karanym ktoś, kto powie, że byli polscy sprawcy, tak jak również byli żydowscy, rosyjscy czy ukraińscy, nie tylko niemieccy. Niektórzy odpowiedź na pytanie o Holokauście odebrali jako dolewanie oliwy do ognia.
– To przedłużanie całej dysputy, dwugłosu. Z jednej strony mówi się, że zamknięto nam usta i nie możemy powiedzieć tego, co jest prawdą, z drugiej strony można mówić, co jest prawdą, ale nie można kłamać i rzucać oszczerstw, bo to podlega karze w każdym wymiarze. Wydaje mi się, że sens artykułu 55a ustawy o IPN do tego się streszcza. W tej chwili rozwija się temat, który już jest obok postanowienia tej ustawy i żyje własnym życiem. Nie wiem czy zdanie premiera Morawieckiego powinno być brane „na wagę złota”. Moim zdaniem postąpił jak laik, wypowiadając się zrozumialej niż fachowcy. Słowo „perpetrators” [sprawcy zbrodni – przyp. red.] weszło w obieg publicystyczny i do historiografii. W izraelskich pracach jest powiedziane, że Polacy byli określani jako gapie lub uczestnicy – cały naród został zaszufladkowany w te dwie kategorie. Mówiąc o całym narodzie polskim, który stracił ponad 3 miliony ludzi, że są uczestnikami Holokaustu, nie można być spokojnym. Moim zdaniem premier Morawiecki, nie będąc fachowcem w tej dziedzinie, powiedział to, co myśli przeciętny człowiek i co widzieli ci, którzy przeżyli okupację. Ja to przeżyłem i wiem, że denuncjatorami byli Polacy. Żydzi również byli szmalcownikami, w getcie warszawskim było gestapo żydowskie, a nawet policja żydowska, która posłusznie prowadziła ludzi na rzeź. Jednak czy ktoś zarzuca Żydom, że brali udział w Holokauście? Nie, po prostu niektórzy z nich się złamali, tak samo, jak złamali się niektórzy Polacy. I właśnie to powiedział Morawiecki.
Słowa te nie spodobały się m.in. prezydentowi Izraela, który skrytykował wypowiedź nazywając ją „nowym dnem”, zaś Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP uważa, że „to przekroczenie granicy, za którą jest tylko obłęd”.
– Sytuacja prezydenta Izraela jest nieciekawa, więc chwyta się każdego oręża, które może stanowić jego obronę. Związek Gmin Żydowskich użył powiedzenia dość teatralnego, bo premier nie przekroczył żadnej granicy, a ściśle trzyma się toczącej się dyskusji. Obłędem jest cała ta sprawa. Moim zdaniem ta ustawa może być spożytkowana na korzyść historiografii Izraela, bo ważne jest to, co przeniknie do świadomości historycznej. Eliminowanie kłamstw służy wszystkim – Żydom i Polakom. Sprawa ta głównie została „nawinięta” przez Izrael i pewne koła amerykańskie. Miałem korespondencję od ludzi, którzy w ogóle nie wiedzą o co chodzi, uważają że w Polsce nie będzie można w ogóle pisać.
Tym bardziej, że nowelizacja ustawy o IPN daje swobodę wypowiedzi naukowej czy artystycznej…
– W dzisiejszym świecie nie można zablokować nauki na żadnym etapie jej dokonywania się. Zaś nie rozumiem swobody artystycznej – czy na scenie każdy może wygadywać co chce? Są to pewne niedoskonałości tego sformułowania, jednak jego sensem jest, by mówić prawdę. Jeśli byli szmalcownicy Polacy, to należy nazwać to po imieniu. Jednocześnie jeśli wśród Żydów były osoby, które ze strachu wydały chroniącego ich, a on poniósł śmierć, to też trzeba to otwarcie mówić. To nie dyfamuje narodu żydowskiego, nie przeczy Holokaustowi.
Ks. prof. na swoim blogu, nazywa to co dzieje się wokół nowelizacji ustawy o IPN „wściekłym jazgotem”.
– Czytam artykuły przesyłane z Kanady czy Ameryki i uważam, że jest to jazgot, gdzie jeden chce przekrzyczeć drugiego. Argumenty są bardzo cieniutkie, więc jest podnoszony krzyk. Śledzę wypowiedzi z różnych stron dotyczące Polski w czasie II wojny światowej – są tam dwa elementy – głęboka niewiedza w tym temacie oraz niechęć do Polski. Wszystko to ma jeden skutek – nieliczni ludzie, którzy jeszcze są lub udają antysemitów będą rozsiewać po świecie te głupoty.
Nie ma ksiądz wrażenia, że niezależnie od dyskusji i racji, Polska jest na straconej pozycji?
– Posłowie w europarlamencie robią nam gorszą propagandę niż osoby zagraniczne. Najpierw trzeba zająć się nimi. Uważam, że jest to już super nudny temat, muszę stale „kotu ogon prostować”, a przecież i tak nie da się tego zrobić.
Czy wypracowanie wspólnego stanowiska Polski i Izraela w kwestiach prawdy historycznej, na którą ma nadzieję premier Morawiecki, może zakończyć tę dyskusję?
– Jest to możliwe i następuje często między ludźmi fachowo zajmującymi się danym tematem. Mam około 40 świadectw żydowskich, które są krytyczne wobec różnych spraw, ale są to rozsądne zdania i widać, że ludzi ci wiedzą o czym mówią. Nie mamy żadnego interesu, by walczyć z Izraelem a Izrael, by walczyć z nami.
ToNie / opr. KS
Fot. archiwum