Marek Jurek, poseł do Parlamentu Europejskiego, wziął dziś udział w otwarciu wystawy „100 lat komunizmu – zbrodnia bez kary” w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Marek Jurek jest inicjatorem tej krążącej już od kilku miesięcy po kraju wystawy.
– Stulecie komunizmu mogło przejść bez echa, dlatego uważałem że trzeba przygotować wystawę. Zresztą w Brukseli zrobiłem i wystawę i konferencję. Wystawa odbywała się w Strasburgu podczas sesji Parlamentu po to, aby oddać hołd ofiarom komunizmu i bohaterom oporu antykomunistycznego. Wystawa miała pokazać czym komunizm naprawdę był, że to nie jest jakaś utopia społeczna. W punkcie wyjścia doktryna Marksa, Engelsa, Lenina, Tkaczowa, Sartra, Che Guevary i wszystkich innych była po prostu spiętrzoną nienawiścią do cywilizacji. To była nienawiść do religii, rodziny, państwa narodowego, do zastanej kultury i do życia zwykłych ludzi dlatego, że komunizm miał od początku charakter radykalnie antyludowy. Dlatego na tej wystawie przypominamy m.in. postać Tkaczowa, najważniejszego mentora Lenina spośród rosyjskich rewolucjonistów. Wystawa dostępna jest do środy w Kolegium Jana Pawła II w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, potem będzie w Łodzi i Częstochowie.
Totalitaryzmy nie dają o sobie zapomnieć i współcześnie. Dokąd zaprowadzi nas trwający od kilku tygodni dyplomatyczny kryzys związany z nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej?
– On pokazuje jak bardzo musimy przypominać i domagać się szacunku dla dziedzictwa Polski. Bardziej bolesne niż to, o czym było mówione, było to, czego nie słyszeliśmy, czyli o Polsce jako kraju, który jako pierwszy stawił opór Hitlerowi, po tym jak Hitler bez oporu zajął Austrię, a wcześniej jeszcze z poparciem mocarstw zachodnich okroił Czechosłowację. Polska przez 6 lat walczyła z Niemcami Hitlera na wszystkich frontach. Mówi się o Polsce tak jakby o kraju, który był tylko biernym świadkiem niemieckiej okupacji. To było coś nieprawdopodobnie bolesnego. (…) Myślę, że nasze władze powinny też posłuchać tego, co mówi premier Netanjahu i powtórzyć: nie ma zgody na obojętność wobec cierpień naszego narodu.
– Jeśli chodzi o intencje społeczne, to jedno jest jasne: że adresatem tej ustawy nie byli żadni świadkowie II wojny światowej, ale wielkie tytuły prasowe świata zachodniego – mówił Marek Jurek. – Dzisiaj już nie jest ważna ustawa, ale te wszystkie głosy przeciwko Polsce. To bardzo dobrze, że na przykład ten skandaliczny film (w którym wielokrotnie pada określenie „polski Holokaust” – przyp. red.) został wycofany, ale trzeba to nazwać po imieniu: nie może być zgody cywilizowanego świata na nienawiść antypolską.
– Kiedyś rzuciłem taką ideę, że warto by w Berlinie wybudować kościół męczenników II wojny światowej. Tam byłoby miejsce i dla prałata Lichtenberga, proboszcza berlińskiej katedry, który był męczennikiem, i dla setek polskich beatyfikowanych czy kanonizowanych ofiar wojny, które by przypominały czym było ludobójstwo wobec polskiego duchowieństwa w ogóle czy szczególnie w tzw. Prusach Zachodnich, a na Pomorzu Gdańskim i w ogóle w ziemiach przyłączonych do Rzeszy – mówił Marek Jurek.
Dziś nieformalny szczyt w Brukseli dotyczący budżetu. Przed południem premier Mateusz Morawiecki mówił, że budżet Unii Europejskiej musi być oparty o zdrowy, dobry kompromis, a Polska jest gotowa do kompromisu.
– W Unii Europejskiej dominujące państwa chcą zmienić strukturę budżetu i na przykład obciąć przychody wszystkich krajów rolniczych. To są pomysły niebezpieczne, którym nie należy wtórować – na przykład te pomysły inwestowania we wspólną obronę europejską, a tak naprawdę w koncerny zachodnioeuropejskie, są chybione. Mamy swój system sojuszy, system obrony. Unia Europejska to przede wszystkim współpraca polityczna i wspólny rynek, a nie dublowanie Przymierza Atlantyckiego. Przekierowywanie pieniędzy, które służyły obronie konkurencyjności rolnictwa na wydatki militarne jest głęboko niewłaściwe – mówił Marek Jurek.
– Ten kryzys, ataki na Europę środkową, pokazuje innym krajom potrzebę solidarności i tego, że musimy działać razem. Niektóre kraje, jak Niemcy czy w pewnym sensie kraje Beneluksu, zawsze będą w większości, ale każdy kraj może się znaleźć w sytuacji niekorzystnej przy wspólnych decyzjach europejskich. Jeżeli nawet Niemcy przegrywały głosowania w sprawie polityki klimatycznej, to pokazuje, że naprawdę potrzebujemy siebie w tych głosowaniach – zaznaczył rozmówca Tomasza Nieśpiała.
ToNie (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak