Nieusuwalny wrak straszy wspólnotę

wrak4

Niewielka, sześciorodzinna wspólnota mieszkaniowa z Chełma ma problem z wrakiem samochodu. Auto stoi na parkingu przed blokiem od przeszło 3 miesięcy. Od pewnego czasu jest poważnie zdewastowane. Nie można go usunąć, bo znajduje się na terenie prywatnym, a właściciel się nie zgłasza. Mieszkańcy za całą sytuację obwiniają policję, która zepchnęła ten samochód z publicznej drogi na ich teren i umywa od problemu ręce.

– Interweniowaliśmy w sprawie nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu – tłumaczy aspirant Marcin Kiczyński z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. – Gdy policjanci dotarli na miejsce, okazało się, ze volkswagen częściowo znajduje się na ulicy, a częściowo na chodniku. Funkcjonariusze uzyskali informację, że ten pojazd od kilku dni stał na parkingu, należącym do tej wspólnoty mieszkaniowej, w związku z tym, żeby auto nie utrudniało ruchu, podjęli decyzję, aby wepchnąć go z powrotem.

– Służby miejsce powiedziały, że nie są w stanie nic z tym zrobić, dlatego że pojazd stoi na terenie prywatnym. To my, jako wspólnota, mamy zająć się tym problemem, które one niejako na nas zepchnęły. Nie jesteśmy w stanie go zezłomować, bo nie jesteśmy właścicielami. A posiadacz samochodu do tej pory się nie zgłosił – opowiada jedna z mieszkanek.

– Możemy odholować pojazd tylko w dwóch przypadkach: jeżeli parkuje na drodze publicznej bądź w strefie ruchu – informuje  Marek Huk, pełniący obowiązki komendanta Straży Miejskiej w Chełmie.

– Udało nam się ustalić właściciela samochodu. Ten stwierdził, że zaparkował tam pojazd ze względu na awarię. Zobowiązał się on do uprzątnięcia auta, jednak tego nie uczynił, a my nie mamy możliwości prawnych, żeby to od niego wyegzekwować – dodaje aspirant Kiczyński.

– Wciąż czekamy na właściciela. Miał się pojawić w listopadzie. Rozmawialiśmy z komendantem policji. Stwierdził, że w ciągu trzech dni auto zostanie usunięte, ale potem wycofał się z tej deklaracji. Powiedział, iż policja zrobiła, co mogła: zabezpieczyła samochód, wpychając na nasz parking. Ma on tam stać i czekać aż go ktoś odbierze. A w stanie, w jakim się ten pojazd znajduje, to będzie duży problem – mówi mieszkanka wspólnoty.

Jak dodaje, z każdym tygodniem pojazd ulega coraz większej dewastacji.– Auto ma powybijane szyby, spał tu już bezdomny. Boimy, że to się przeniesie też na nasze samochody. Ostatnio ktoś zgłaszał, że czterech chłopaków skakało po dachu. Dookoła wraku jest porozrzucanych dużo części, w tym szkło. Niedaleko jest szkoła. Nie daj Boże jakieś dziecko się poślizgnie i zrobi sobie krzywdę. Nie sprzątamy tych części, bo boimy się, że to jest dowód w sprawie, skoro policja to monitoruje, co jakiś czas robi zdjęcia i wszystko dokumentuje. Jesteśmy w bardzo trudnym położeniu.

– To sytuacja patowa. Członkowie wspólnoty mogą niby ten wrak odholować. Tylko, jak znam życie, żadna firma tego się nie podejmie. Nie zleci tego też zarząd wspólnoty, bowiem wiąże się to później z postępowaniami odszkodowawczymi ze strony właściciela pojazdu – uważa Marek Huk.

– Nie mamy pomysłu, co z tym wrakiem zrobić. Jest nadzieja, że po prostu go rozbiorą i nic z niego nie zostanie. A resztki wrzucimy do śmietnika – mówi mieszkanka bloku.    

Policja zaproponowała mieszkańcom depozyt na policyjnym parkingu za kilkaset złotych miesięcznie, na co wspólnota nie chce się zgodzić. Niektórzy podpowiadają, żeby stoczyć auto z powrotem na jezdnię.

DoG

Fot. Dominik Gil

Exit mobile version