Dziś rozpoczynają się zimowe XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. W Korei Płd wystąpi najliczniejsza w historii, 62-osobowa reprezentacja Polski. W jej składzie jest dwóch bobsleistów AZS-u UMCS-u Lublin: Mateusz Luty i Grzegorz Kossakowski.
Profesor Dariusz Słapek z Instytutu Historii UMCS, członek Polskiej Akademii Olimpijskiej, podczas porannej rozmowy w Radiu Lublin podkreślił, że ich start w Korei Południowej powinien zostać dostrzeżony i udokumentowany:
– Zdaje się, że ten fakt wpłynie na to, że to właśnie kibice z regionu będą szczególnie śledzić ich starty. Warto też pamiętać o tym, żeby po powrocie, mimo że z Lublinem nie są ściśle związani, spotkali się ze społecznością Lublina. Są miejsca, gdzie można zorganizować takie spotkania, żebyśmy mogli ten egzotyczny pobyt olimpijczyków poznać z drugiej strony.
Mateusz Luty jest pilotem zarówno dwójki, jak i czwórki. Grzegorz Kossakowski jest rozpychającym w czwórce. Zawody dwójek odbędą się 18 i 19 lutego, a czwórek 24 i 25 lutego.
Korea Południowa po raz drugi organizuje igrzyska olimpijskie – wcześniej były letnie w Seulu, teraz są zimowe. Koreańczycy walczyli o tę imprezę długo – dopiero za trzecim podejściem przyznano im prawa do organizacji tych zawodów.
– Ze strony organizatorów możemy się po tych igrzyskach spodziewać wspaniałej organizacji, bo wcześniejsze igrzyska dały poznać cały ten region jako niezwykle sprawny z punktu widzenia organizacyjnego – mówił Dariusz Słapek. – Myślę, że w tych zmianach topograficznych, które zaszły w olimpizmie światowym, przynajmniej na przełomie stuleci, widać pewnego rodzaju przemyślność i roztropność. Nam, Europejczykom, z wielu względów najlepiej byłoby, gdybyśmy igrzyska mogli oglądać w czasie rzeczywistym. Cieszylibyśmy się bardzo z faktu, gdyby igrzyska odbywały się tradycyjnie w krajach olimpijskich czy skandynawskich. Tymczasem okazuje się, że w krajach Dalekiego Wschodu tkwi olbrzymi potencjał jeśli chodzi o rozwój ruchu olimpijskiego.
Ruch olimpijski boryka się jednak z problemami. Chyba największą bolączką jest doping. Trudno nawet podać dokładną liczbę krajów, które wystartują w Pjongczangu, bo przecież ekipa rosyjska formalnie nie istnieje – będzie szła pod flagą olimpijską.
– Myślę, że to bardzo kompromisowe rozwiązanie – stwierdził Dariusz Słapek. – Po opublikowaniu raportu profesora Richarda McLarena, prawnika, który czarno na białym udowodnił co się działo w Soczi i co działo się właściwe ze sportem rosyjskim między 2012 a 2015 rokiem, pojawiła się taka opcja, którą bym plastycznie określił „wypalaniem gorącym żelazem”, opcja atomowa, która oznaczała bezwzględne wykluczenie. Ale przecież w tej masie zawodników znajdowali się tacy, którzy byli w stanie udowodnić swoją czystość i stosowanie reguły odpowiedzialności zbiorowej zostało uznane za zbyt radykalne, choć osobiście jestem zdania, że należałoby raczej stosować tę regułę bezwzględnego karania, bo to zjawisko, które nie wypalone do cna, będzie się odradzać na zasadzie raka i niszczyć tę piękną ideę.
Przed nami uroczystość otwarcia, a w niej najliczniejsza w historii, 62-osobowa reprezentacja Polski.
– Nie jestem znawcą sportów zimowych, ale z tego, co wiem o organizacji polskiego sportu mogę powiedzieć, że ta ekipa to grupa ludzi odpowiednio przygotowanych i wytrenowanych wedle metod, których nie musimy się wstydzić. Moglibyśmy powiedzieć, że nie ma tam ludzi przypadkowych.
AR (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak