Jest szansa na zażegnanie konfliktu na oddziale dziecięcym chełmskiego szpitala. Dziś (02.02) lekarze i dyrekcja placówki spotkali się na rozmowie dotyczącej rozwiązania tego problemu. Obie strony są skłonne do kompromisu, ale ratunek zależy od Warszawy.
W popołudniowych rozmowach w chełmskim szpitalu uczestniczyli dyrektorzy placówki, zastępca kierownika oddziału dziecięcego i przewodniczący oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Lekarzy w Chełmie. Pediatrzy uzależniają podpisanie klauzuli opt-out i powrót do pracy powyżej 48 godzin głównie od postanowień na szczeblu centralnym, czyli rozmów ministra zdrowia z komitetem protestacyjnym.
– Gdyby były jakieś pozytywne informacje z Warszawy to jest szansa, że lekarze podpiszą klauzulę opt-out. Dzięki temu będzie można ustalić grafik dyżurów po 9 lutego – mówi Arnold Król, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w chełmskim szpitalu. – W tej chwili brakuje 7 dyżurów. Mam nadzieję, że po zgodzie na pracę powyżej 48 godzin uda się grafik uzupełnić i oddział będzie pracował normalnie.
– Nie mogę powiedzieć, że to jest koniec kryzysu – zastrzega Grażyna Dobosz-Jastrzębska, zastępczyni kierownika oddziału dziecięcego w chełmskim szpitalu. – Musimy dogadać sprawy u nas w oddziale, ponieważ dalej istnieje luka na przyszły weekend w obsadzie dyżurowej.
Wynik rozmów w Warszawie jest istotny dla dalszego buty chełmskiej pediatrii. – Licząc na to, że rezydenci będą kiedyś specjalistami to rozmowy te dotyczą ich przyszłości, a obecnie naszej sytuacji – dodaje dr Dobosz-Jastrzębska.
Dalsze rozmowy w Chełmie odbędą się w poniedziałek. – Będę rozmawiał z kierownikiem oddziału, który ma dyżur w niedzielę oraz z lekarzami z oddziału. Sytuacja jest dynamiczna, dzisiejsze rozmowy pokazują, że lekarze są skłonni do kompromisu i uda się go osiągnąć.
Oddział od dziś nie realizuje planowych przyjęć, a 10 lutego ma być zamknięty. Jednak dziś na izbę przyjęć zgłosiło się kilkoro małych pacjentów, jeden z nich wymagał niezwłocznej hospitalizacji. – Przyjęłam jedno dziecko ponieważ były objawy niewydolności oddechowej – nie było sensu odsyłać dziecka dalej – mówi dr Dobosz-Jastrzębska.
Dyrektor Arnold Król zapewnia, że do 9 lutego, każde dziecko wymagające hospitalizacji zostanie przyjęte na oddział. Po tym terminie dzieci będą kierowane do szpitali we Włodawie i Krasnymstawie oraz Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. Jednak w razie potrzeby ratowania życia, szpital zapewni małym pacjentom niezbędną pomoc. – Żadne z dzieci nie zostanie pozbawione pomocy. W przypadku zagrożenia życia pomoc musi być udzielona i od tego nie zwalnia nas żaden protest – uważa.
Rodzice obawiają się zamknięcia oddziału w chełmskim szpitalu. – Gdy musimy się zmieniać przy opiece nad dzieckiem to jest bardzo ciężkie – przyznają. – Nie wyobrażam sobie, aby nie było szpitala w regionie. Do innej placówki jest daleko, a czasem pomoc potrzebna jest natychmiast.
– Zarówno my, jak i lekarze chcemy, aby sytuacja ta zakończyła się sukcesem. Trudno jednak powiedzieć czy do 9 lutego uda się jakieś porozumienie zawrzeć. Jednak myślę, że w poczuciu odpowiedzialności za pacjentów uda się nam osiągnąć jakiś kompromis. Nie poprzestaniemy na tych rozmowach, one będą się dotyczyły dalej. Jest „światełko w tunelu” i myślę, że uda się nam ten protest zażegnać.
Do 9 lutego czasu coraz mniej, a kolejne rozmowy ministra z rezydentami zaplanowano dopiero na 8 lutego.
DoG
Fot. archiwum
CZYTAJ:
Braki kadrowe w chełmskim szpitalu. Pediatria będzie zawieszona