Uroczystości ku pamięci rodziny Marciniaków

28313801 539853329729481 1617107288 n

Ratowali potrzebujących: swoich przedwojennych sąsiadów Żydów, ale też i sowieckiego jeńca. Rodzina Marciniaków z Dratowa przepłaciła to życiem.

W lutym 1943 roku z rąk Niemców zginęło sześć osób. – W tej chwili w Dratowie nie ma śladu po domu Marciniaków, ani pamięci o nich – mówi sołtys tej miejscowości Krzysztof Małachowski. – Można tu tylko usłyszeć, że kiedyś byli tacy i coś komuś pomogli w czasie wojny.

– Wiem, że mieszkali tutaj. Jak się palił ich dom, wyszliśmy na pole, jeden tylko trzask był – wspominają mieszkańcy wsi.

– Wojnę przeżył jeden z braci Marciniaków, Stanisław. To żołnierz podziemia niepodległościowego, który został schwytany w czasie obławy na Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” – mówi Marcin Krzysztofik, dyrektor oddziału IPN w Lublinie. – Później trafił na Zamek w Lublinie, gdzie został osądzony i stracony w styczniu 1953 roku.

– W związku z prowadzonymi przez nas pracami na cmentarzu przy ul. Unickiej, staramy się zabezpieczyć materiał genetyczny do porównań. Słyszałem, że rodzeństwo Marciniaka zginęło w czasie wojny, on sam był bezdzietnym wdowcem, ale jednak postanowiliśmy poszukać członków rodziny – opowiada Krzysztofik. – Jedna z sióstr wyszła za żołnierza BCh i AK Franciszka Cygana. Ich córką jest Helena Kuśnierz. Poprzez te zdarzenia weszliśmy w historię, którą obecnie wydobywamy na światło dzienne. Rodzinom Marciniaków i Cyganów przez cały okres wojny udało się uratować 2 żydowskie siostry – Rachelę i Sarę Reis. Rodzina Marciniaków w Dratowie z kolei przechowywała ich kuzyna – Leopolda Reisa, jak również znalezionego na polu jeńca sowieckiego. W lutym 1943 roku do Dratowa przybyli żandarmi niemieccy – Schulz i Reich, towarzyszył im miejscowy wójt z nadania niemieckiego – Andrzej Sodowy. Weszli do zabudowań i zaczęli strzelać.

– Stanisław Marcinaik to najmłodszy brat mojej mamy – mówi Helena Kuśnierz. – Sprawiedliwość w końcu nastąpiła. Wmawiano mi, że mam wujka bandytę, a okazało się, że był porządnym człowiekiem. Nie zasługiwał na karę, jaką otrzymał. Pamiętam historię Sary Reis, która wędrowała tutaj idąc całą noc. Była u nas przez te 8 miesięcy.  Później „dobry ludzie” donieśli, że Cyganowie przechowują Żydówkę. Mieszkałam wtedy w Abramowie, gdy przyszła do nas wiadomość, że nastąpiła taka rzeź.

– Historia tej rodziny jest naprawdę tragiczna. Jej członkowie zostali zamordowani, bo odważyli się udzielić pomocy potrzebującym jej ludziom – dodaje Krzysztofik.

– Wśród starszych ludzi istnieje przekaz, że rodzin ukrywających Żydów było więcej – mówi Andrzej Chabros, wójt gminy Ludwin. – Tam, gdzie dzieci te udało się przechować przez całą wojnę, nikt się tym nie chwalił. Do dziś się unika rozmów na ten temat.

Pani Helena Kuśnierz z domu Cygan, została odznaczona medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. A wójt Ludwina zapewnia, że od tego roku o grób Marciniaków będą dbali uczniowie miejscowej szkoły, a coroczne uroczystości mają przypominać poświęcenie i tragedię sprzed 75 lat.

MaG

Fot. Wojciech Pokora

Exit mobile version